poniedziałek, 28 stycznia 2013

Parę informacji.



 Wypadło mi w życiu prywatnym parę spraw do załatwienia w związku z tym nie mam za dużo czasu na pisanie. Dlatego też rozdziały będą się pojawiać co tydzień w każdą sobotę, ale będą dużo dłuższe niż dotychczasowe. Mam nadzieje że mimo to wciąż będziecie czytać moje wypociny.

Pozdrawiam i do sobotniej notki ;p

W między czasie zapraszam na inne blogi:

By Akemii
Ai no Ibuki
http://ai-no-ibuki.blogspot.com/
Secret Of Happiness [Zakończony]
http://secret-of-happiness-ss.blogspot.com/
Stories of Solvedia
http://stories-of-solvedia.blogspot.com/

By Tsuki
Konoha & Suna stories [Zakończony]
http://konohasunastories.blogspot.com/
Konoha High SchooL Strories
http://konohahighschoolstories.blogspot.com
Uważaj czego sobie życzysz...
http://uwazaj-czego-sobie-zyczysz.blogspot.com/

By Masumii
Zupełnie Nowy Rozdział
http://zupelnie-nowy-rozdzial.blogspot.com/
Konoha High SchooL Live
http://konoha-high-school-live.blogspot.com/


By Ushio
Konoha High SchooL
http://naruto-konoha-high-school.blogspot.com/
Forever
http://itsu-made-mo.blogspot.com/


By Unnoticed-chan
Naruto: oitsuku yume!
http://naruto-oitsuku-yume.blogspot.com/


By Isabel Witther
"Dzięki tej miłości, nawet wizja własnej śmierci mnie już nie wystraszy..."
http://jinchuuriki-i-czwarty.blogspot.com/
Historia Sakury - Anioła Śmierci
http://historiasakuryaniolasmierci.blogspot.com/
Jednopartówki SasuSaku
http://date-with-fate.blogspot.com/


By Sanderius
Konoha no Kiiroi Senko
http://namikaze-namito.blogspot.com/

By Michał
Naruto - The story of sadness and war.
http://bloodwrittenstory.blogspot.com/


By Zero Yay
Naruto - Team X
http://naruto-team-x.blogspot.com/


By Renji san
Naruto Reunion
http://narutoreunion.blogspot.com/


By Sheeiren Imai
Uchiha. Historia pewnego rodzeństwa...
http://uchiha-kyodai.blogspot.com/


By Orfar
Skryci w Cieniu.
http://buried-in-a-shadow.blogspot.com/


By Marika Kostrzewa
"Każdy dzień bez ciebie jest pustką"
http://angel--of--sakura.blogspot.com/


By Kinga Szafirowata
ShikaTema - Czy piasek i liść mogą się połączyć?
http://shikamaru-temari.blogspot.com/


By Domino
Tajemnice klanu Nara.
http://tajemnice-klanu-nara.blog.pl/


By Enma Kirei
Czy sztuką może być miłość?
http://deidara-opowiadanie-autorka.blogspot.com/


By Kirei
Bo przecież nie jesteśmy w stanie ukrywać samego siebie...
http://sakurainakatsuki.blogspot.com/


By Wielki
W cieniu Upiornej Armii (Nowe przygody Naruto)
http://naruto-life-and-love-story.blog.onet.pl

By Chan Lee
"Lepiej umrzeć od razu, niż całe życie przepędzać w strachu" Ezop.
Http://walczacy-marzyciele.blogspot.com/


By Soli
NaruHina - Love Story
http://naruhina-lovestory.bloog.pl/


By mkspoko
Naruto w ANBU Konohy
http://naruto-w-anbu-konohy.blog.onet.pl/
Naruto: miłość, przygoda, walka.
http://naruto-hinata-przygody.blog.onet.pl/
Obietnica Jinchuuriki.
http://obietnica-jinchuuriki.blog.onet.pl

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 12.

 Rozdział miałam dodać już wczoraj ale internet mi na to nie pozwolił -,-
Nie przeciągając zapraszam do czytania.

 ********************************************************************** 


12. Chwila nieuwagi.



- Proszę, proszę, dawno żeśmy się nie widzieli... Przeklęty zdrajco!- zawołał jeden z nich.

- Nie spodziewałem się was tutaj... - odpowiedział zdezorientowany Uchiha.

- A co spodziewałeś się że kiedyś tam zaprosimy cię na herbatkę do naszej organizacji? - zakpił niższy z nich.

- Zamknij się idioto, nie widzisz że jest z nim 9cio ogoniasty? Za głowę Uchihy dostaniemy sporo pieniędzy, a z Kyuubiego ucieszy się lider. - powiedział wyższy.

- Nie radzę ci się zbliżać do nikogo z moich przyjaciół Kakuzu - warknął czarnowłosy stając między nim a Naruto.

- Gdzie się podziało twoje legendarne opanowanie Itachi? - zaśmiał się jego rozmówca. Lecz przerwał mu bojowy okrzyk jego partnera.

- Jashinie niedługo otrzymasz ofiarę! - czerwona kosa zakończona trzeba ostrzami pomknęła w stronę Itachiego, ten jednak błyskawicznie aktywował sharingana i bez problemu zablokował atak swoją nową kataną, po czym zawołał do Naruto.

- Ja biorę tego siwego, Hidana, znam jego słabości, Kiba ty i Akamaru idziecie ze mną, wy zajmijcie się tym drugim, Kakuzu, uważajcie może używać wszystkich pięciu typów natury chakry, do tego ma pięć serc, dlatego musicie go pokonać pięć razy! - powiedział i ruszył z niebywałą prędkością na Hidana, kosa i katana co chwilę uderzały o siebie z głośnym brzękiem, Uchiha usilnie oddalał swój pojedynek od polany, wiedział jak niebezpieczne jest jutsu Hidana, gdyby trafił któreś z nich, ich szanse na przeżycie spadły by niemal do zera. Kiba co chwile atakował szarowłosego shurikenami i kunaiami, ale ten zdawał się nie odczuwać zadawanych mu ran. Po chwili cała trójka zniknęła z pola widzenia a odgłosy ich pojedynku ucichły.

- Heh, Itachi był tak miły że zostawił mi Kyuubiego. - zaśmiał się Kakuzu i zaczął zdejmować swój płaszcz.

- Bądźcie czujni, wyśle parę klonów aby sprawdzić co potrafi... - zaczął mówić Uzumaki.

- Szczeniaku! Swojego czasu walczyłem z pierwszym Hokage! Myślisz że jakieś klony mogą ci w czymkolwiek pomóc? - zakpił Kakuzu, a z jego ciała zaczęły wyłaniać się dziwne, czarne stwory, każdy z nich miał inną ceramiczną maskę, Sakura i Hinata wzdrygnęły się z obrzydzenia na ich widok, Naruto natomiast skinął głową na Sasuke i obaj ruszyli biegiem na najbliższe monstrum, Uzumaki biegł tuż przed Uchihą, gdy byli jakieś 3 metry od przeciwnika, czarnooki stworzył chidori, blondyn zaś cienistego klona, odbił się od jego pleców lądując tuż za bestią, w jego reku pojawił się rasengan, dokładnie w tym samym momencie Sasuke był już tuż przy ich oponencie.
-Chidori! Rasengan! - poniosło się echem po polanie a obie techniki przebiły ciało potwora, eksplodując potężnie gdy spotkały się w połowie drogi. Cała ta akcja trwała najwyżej parę sekund, ani Kakuzu ani żadne z jego ciał nie zdążyło zareagować a Naruto i Sasuke z powrotem stali obok reszty drużyny.

- Jeden z głowy, jeszcze czterech -  zaśmiał się Uzumaki.

- Myślałem że ktoś kto przetrwał starcie z pierwszym Hokage, jest lepszym wojownikiem, a może zwiałeś na sam jego widok co? - zakpił Uchiha a Namikaze oddalił się na skraj polany i usiadł bez ruchu. Wiedział że przeciwnik skupi się teraz na Sasuke, osoby jego pokroju nie znoszą znieważania.

- Jak śmiesz! Ty bachorze! Zaraz nauczę cię szacunku do starszych! W zamian za zniszczone serce wezmę sobie twoje własne! - wykrzyknął Kakuzu a reszta jego ciał ruszyła na czarnookiego, ten używając swojego sharingana z problemami ale unikał ataków, aż do czasu gdy jedno z nich użyło techniki ognia, drugie zaś zwiększyło jej zasięg rażenia wspomagając atak techniką wiatru. Uchiha odskoczył niestety, pole rażenia techniki było zbyt duże przez co oberwał w ramie, upadł na kolana trzymając się za poparzoną rękę.

- Sasuke! - wykrzyczała Sakura, podbiegła do niego wraz z Hinatą i obie zaczęły go leczyć nie zważając na to że w każdej chwili mogą zostać zaatakowane, tak też się stało, monstrum władające naturą wiatru ruszyło na trójkę shinobi z niebywałą prędkością, aż nagle tuż nad nim pojawił się Naruto z dwoma ogromnymi rasenganami w dłoniach, wbił stwora w ziemię tworząc wielki krater, obwódki jego oczu były koloru pomarańczowego.

- Teraz dam sobie rade sam, Sasuke zabieraj się stąd z wszystkimi i to szybko, zaraz będzie tu niezłe pobojowisko! - powiedział Uzumaki, który dzięki temu że przeciwnik skupił się na atakowaniu Sasuke, miał czas by zebrać energię natury. Sakura i Hinata wzięły rannego Uchihe pod ramię i ruszyły w kierunku w którym zniknął Itachi wraz z Kibą, gdy znikneły mu z oczu Namikaze stworzył 8 klonów, które podzieliły się na trzy grupki i zaczęły tworzyć rasenshurikeny, po całej polanie niosło się echo dźwięku wydawanego przez wietrzne techniki, każdy z klonów które uczestniczyły przy tworzeniu rasenshurikenów tuż przed zniknięciem rozrzucił po polanie mnóstwo kunai z dziwną pieczęcią na rękojeści, po paru sekundach został jedynie orginalny Naruto i dwie jego kopie, każdy z nich miał w ręku rasenshurikena.

- Wybacz ale nie mogę tracić na ciebie czasu, Itachi mnie potrzebuje - powiedział Uzumaki i ruszył wraz z klonami na każde z jego ciał jednocześnie, przeciwnicy próbowali uskoczyć, później atakować, lecz nic im to nie dawało, gdzie nie byli tam pojawiał się blondyn, używał Hiraishin no Jutsu aby teleportować się do kunai znajdujących się najbliżej przeciwnika oraz do unikania ataków. Gdyby nie tryb mędrca już po kilku teleportacjach Naruto nie miał by chakry, przez głupi błąd Kakuzu stracił szansę na wygraną. Po raz pierwszy w tym starciu w jego oczach było widać strach.

W tym czasie dziewczyny i Sasuke byli już kilometr od polany, zatrzymali się na chwile aby uleczyć ramie Uchihy, gdy do ich uszu doszedł odgłos silnych eksplozji.

- Naruto!! - wykrzyknęły dziewczyny patrząc z przerażeniem w oczach, w stronę z której dochodziły odgłosy wybuchów.

- Spokojnie, nic mu nie będzie - powiedział do nich czarnooki.

- Skąd masz aż taka pewność?! - zapytała Sakura.

- Kiedy w końcu zrozumiecie że to nie jest już ten sam idiota co kiedyś? Fakt wciąż potrafi zachowywać się jak dziecko, ale nie w walce, obecnie jest silniejszy niż ja czy też nawet Jiraya, musicie tylko w niego uwierzyć. - odpowiedział z powagą w głosie.

- Ja w niego wierzę. - powiedziała Hinata, na co przytaknęła jej Haruno. Sasuke wstał z ziemi i ruszyli w kierunku Itachiego i Kiby. Przez dłuższy czas biegli przez las idąc za śladami walki jakie pozostawili za sobą Itachi z Kibą i Akamaru. Gdy w końcu znaleźli ich nad rzeką, nietknięty Itachi i poraniony Kiba siedzieli nad ciałem Akamaru na twarzy Inuzuki można było dostrzec jeszcze parę łez, jak by nie patrzeć Akamaru był jego przyjacielem.

- Kiba-kun... - wyszeptała Hinata podchodząc do chłopaka w jej oczach było widać łzy, Sakura również nie była obojętna na śmierć zwierzaka, usiadła obok Itachiego i wyszeptała.

-Spóźniliśmy się... - po tych słowach mimowolnie położyła swoją głowę na jego ramieniu. Jedyną osobą która była zadała sensowne pytanie był Sasuke.

- Co tu się stało? Gdzie ten drugi? - zapytał.

- Zaraz ci wszystko wyjaśnie... Ale gdzie jest Naruto...? - zapytał lekko poddenerwowany Itachi.

- Tutaj jestem! - usłyszeli głos zza krzaków z których po chwili wyłonił się Uzumaki, mimo iż nie miał żadnej rany jago ubranie było bardzo poszarpane.

- Naruto! - wykrzyknęły jednocześnie dziewczyny. Sakura już chciała się na niego rzucić i przytulić, gdy ku jej wielkiemu zaskoczeniu, zrobiła to Hinata.Blondyn odwzajemnił uścisk po czym podszedł do reszty przyjaciół.

- Co tu się stało? - zapytał, patrząc na zakrwawione ciało Akamaru.

- Walczyliśmy z Hidanem, wszystko szło dobrze aż Kiba stracił równowagę po tym jak uniknął jednego z jego ciosów, ja w tym momencie byłem za daleko i nie miałem jak go zatrzymać... Akamaru zasłonił Kibę i Hidan przebił go kosą.... Wtedy Kiba wstał i przytrzymał go a ja zaatakowałem amateratsu... - odpowiedział.

- Dlaczego od razu nie użyłeś amateratsu? - zapytał Sasuke.

- W przeszłości nadużywałem mocy mangekyou sharingana, zacząłem przez to ślepnąć... Każde jego kolejne użycie jest dla mnie ryzykiem kompletnej ślepoty... Dlatego używam go jedynie w konieczności. - powiedział czarnooki.

- Ale jak to oślepnąć? Czemu mi nigdy o tym nie powiedziałeś? - dopytywał młodszy z braci.

- Nie było potrzeby ci mówić, w końcu nie miałeś mangekyou.... - zaczął lecz przerwała mu Sakura która podniosła w końcu głowę z jego ramienia.

- Nie da się jakoś powstrzymać tego ślepnięcia? Może medycznie ninjutsu coś by poprawiło...? - zapytała różowo-włosa.

- Nie. Jest tylko jedno wyjście, ale tego nigdy nie zrobię. - powiedział z powagą.

- Jakie wyjście? Na pewno nie będzie aż tak trudno tego zrobić. - mówiła Haruno.

- Sakura, musiał bym zabić Sasuke... i przeszczepić sobie jego oczy... - odpowiedział. Wszyscy patrzyli na niego zszokowanym wzrokiem. Zapadła kompletna cisza którą po chwili przerwał blond-włosy  jounin.

- Spaliłem ciało Kakuzu, Hidana też mamy z głowy... Pora wracać do Konohy. - powiedział po czym złożył parę pieczęci i wyszeptał "Kuchiyose no Jutsu", z kłebów szarobiałego dymu wyłoniła się prawie trzymetrowa ropucha.

- Zabierz ciało Akamaru do Tsunade, i powiedz że za parę godzin wrócimy z raportem - powiedział do niej, ta wykonała polecenie i zniknęła w kłębie dymu.

- Naruto ma racje. Musimy wracać, chodźcie. - powiedział Itachi wstając z ziemi, cała szóstka ruszyła w drogę powrotna do Konohy.

*******************************************************************

Nie umiem pisać opisów walk wybaczcie. Naprawdę bardzo się starałam ale po prostu nie umiem -,-
Rozdział taki sobie i chyba jest dużo błędów ale tak mnie boli głowa od wczoraj że nie mam siły ich sprawdzać.

Bardzo proszę o komentarze. Plus zmienił się odrobinę wygląd bloga.

Aha no i bonus bo znalazłam ten który chciałam dać do 9 rozdziału ale gdzieś mi się zawieruszył.

piątek, 18 stycznia 2013

Rozdział 11.

 Od wczoraj mój genialny internet nie pozwalał mi wstawić tej notki -,- Dlatego wstawiam ją od sąsiadki (tak dobrze czytacie xD) 
Rozdział z dedykacja dla wszystkich którzy to czytają.
Nie przeciągając bardziej zapraszam do czytania.



*******************************************************************



Rozdział 11 - Prawda.




 Późne popołudnie, znajdujemy się w dawnej dzielnicy klanu Uchiha, a mianowicie w rezydencji dwojga ocalałych braci.

 Od feralnego poranka, starszy z posiadaczy sharigana, leżał na swoim łóżku tępo wpatrując się w sufit.
Przez jego głowę przelatywały setki myśli, po raz kolejny wszystko zniszczył, jak mógł być taki lekko myślny, od powrotu do wioski był rozrywkowym człowiekiem, ale mimo wszystko dość ostrożnym, jak mogło do tego dojść. Jego rozmyślania przerwał huk otwieranych drzwi.

- Dobra Itachi, ile można tak leżeć?! - wykrzyknął Sasuke wbiegając do jego pokoju.

- Się puka! - warknął czarnooki i rzucił poduchą prosto w twarz swojego młodszego brata.

- Nie mów mi że aż tak bardzo żałujesz tej nocy z Sakurą. - powiedział rozmasowując czoło po uderzeniu.

- To nie twój interes. - sarknął Itachi.

- Tak się składa że mój. - stwierdził.

- Niby czemu? - zapytał wciąż zdołowany Uchiha.

- Jezu Itachi robi się z ciebie większy młotek niż z Naruto... Gdzie się podziała twoja umiejętność logicznego myślenia? Czy twój mózg nie pracuje gdy Sakura jest obok? - śmiał się Sasuke.

- Gadaj natychmiast o co chodzi. - warknął.

- Człowieku nie spałeś z nią! Znaczy spałeś...  ale nie w takim sensie o jakim myślałeś! - powiedział, a wzrok Itachiego zrobił się nieobecny. Gdy w końcu wrócił go rzeczywistości jednym szybkim ruchem złapał brata za koszule i przygwoździł do ściany.

- Po raz pierwszy w życiu mam ochotę cię zabić, jesteś zwykłym nic nie wartym debilem!! - wykrzyknął i cisnął go na podłogę, po czym wybiegł z pokoju.

 Oszołomiony Sasuke podnosił się z posadzki, wiedział że Itachi nie będzie zachwycony tym żartem, ale nie przeszło mu przez myśl że może się aż tak zdenerwować, w końcu nie było to jakaś wielka tragedia, tak przynajmniej myślał, niestety miał pecha że dopuścił się tego żartu akurat na biednej Sakurze, pewnie gdyby znał jej historie to by tego nie zrobił.

 Czarnowłosy biegł ulicami Konoha ile tylko miał sił, byle jak najszybciej ją znaleźć i powiedzieć prawdę, byle tylko jak najszybciej naprawić tę całą sytuację.


 Różowo-włosa leżała na swoim łóżku drzemiąc, aż zbudził ją odgłos pukania w szybę. Powoli podniosła się z łóżka i skierowała swój wzrok na okno.

- Itachi?! - zawołała zdziwiona, po czym przetarła z nie dowierzaniem oczy, lecz wciąż widziała za oknem Uchihe. Chłopak utrzymywał się na pionowej ścianie za pomocą chakry i stukał w szybę. Po chwili wahania kunoichi podeszła do okna i je otworzyła.

- Sakura! Mam dobre wieści. - powiedział czarnooki przeciskając się przez okno.

- To może poczekać, bo widzisz... ja chciałam cię przeprosić za moje wcześniejsze zachowanie...

- Ale Sak..  - zaczął Itachi.

- Nie przerywaj mi proszę. - weszła mu w słowo.

-  Dużo myślałam o tym co się wydarzyło i doszłam do wniosku że nie powinnam była się wobec ciebie tak zachować, w końcu to nie była tylko twoja wina... - kontynuowała swoją wypowiedź, lecz znów przerwał jej Uchiha.

- Ale Sakura! My wcale ze sobą nie spaliśmy! - wykrzyknął Itachi.

- My nie...? Jak to... przecież Sasuke mówił...? I to jak się obudziliśmy...? - dziewczyna była już lekko skołowana tym wszystkim, nie wiedziała w którą historię wierzyć.

- To był tylko jego żart... strasznie głupi i nieodpowiedzialny, ale tylko żart, między nami nic nie było. - stwierdził uradowany Itachi.

- Nawet nie wiesz jak wielki kamień spadł mi właśnie z serca... - wyszeptała Haruno z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Mi też... Znaczy nie że nie jesteś ładna i bym nie chciał z tobą... znaczy nie żebym chciał. Jezu co ja wygaduje, wybacz Sakura jestem idiotą... - jedyna reakcją zielonookiej na jego słowa był głośny wybuch śmiechu.

- Wiesz Itachi, jesteś jak połączenie Sasuke i Naruto. - powiedziała w przerwie między kolejnym napadem śmiechu który spowodował wyraz twarzy Uchihy. Uśmiechał się tak jak by usłyszał największy komplement w swoim życiu, Haruno nie mogła się powstrzymać i zapytała go o to.

- Dlaczego tak bardzo ucieszyło cie to co powiedziałam?

- A jak się nie cieszyć? Z tego co wiem swego czasu większość dziewczyn z waszej wioski szalała za Sasuke, a Naruto jest najzabawniejszym gościem jakiego znam, a skoro jestem ich połączeniem... To muszę być idealny. - zaśmiał się pstryknął Sakure w czoło, tak jak robił to zazwyczaj swojemu młodszemu bratu.

- Jesteś niemożliwy  - zaśmiała się. W tym momencie drzwi od jej pokoju otworzyły się z hukiem, a ich oczom ukazała się pani Haruno.

- Sakura bo ci obiad wy... Kim pan jest? - zapytała patrząc na Itachiego który z zakłopotaną miną wciąż stał przy otwartym na szerz oknie.

- Mamo, to jest mój kolega z drużyny... - zaczęła zawstydzona Sakura, jak by nie było Itachi wszedł tu przez okno bez wiedzy jej rodziców, była pewna że jej matka ma już w głowie milion teorii co mogli tu robić.

- Itachi Uchiha, miło mi panią poznać, Sakura mówiła o pani wiele dobrych rzeczy. - przywitał się czarnooki.

- Tak? Ciekawe jakich rzeczy..? - zapytała nieufnie.

- Na przykład że świetnie pani gotuje. - palnął pierwsze co mu przyszło na myśl, modląc się aby było to zgodne z prawdą.

- Ojej naprawdę tak powiedziała? Nie ukrywam dość dobrze mi to idzie... Ale mogła bym wiedzieć co tu się dzieje? Nie przypominam sobie żeby pan do nas wchodził... - powiedziała lekko pod denerwowana pani Haruno.

- Ahh tak proszę mi wybaczyć mój brak manier, ale dostaliśmy pilną misję od Tsunade-sama i miałem jak najszybciej powiadomić wszystkich członków drużyny, że mają za godzinę być pod bramą wioski. Tak właściwie to powinienem już znikać zostało mi kilka osób do poinformowania... Jeszcze raz przepraszam i dziękuje za wyrozumiałość. - zawołał i wyskoczył przez okno.

- Nie mówiłaś że masz nową drużynę Sakura... - zaczęła podejrzliwie jej matka.

- No bo jesteśmy drużyną dopiero od egzaminów na chuunina ... Przepraszam cię mamo ale muszę się przygotować do misji. - powiedziała, a jej matka opuściła pokój. 

- Co ten Itachi wyprawia... Przecież moja matka za godzinę będzie u Tsunade i będzie się wypytywać o to czy naprawdę mamy misje... - mruczała sama do siebie różowo-włosa szukając po szafkach kunaiów i shurikenów, jak już udawać to wiarygodnie stwierdziła. Po czym przebrała się w swój standardowy strój shinobi, zjadła obiad i wyszła z domu.


 W tym czasie w gabinecie Hokage toczyła się zażarta dyskusja miedzy Piątą a Uchihą.

- Tsunade, błagam cię daj nam jakąś misję, zrobię wszystko. - powiedział czarnooki robiąc minę szczeniaczka.

-  Ehh  Itachi niech ci będzie, zaraz wam coś znajdę, ale dlaczego tak nagle chcesz iść na misję? -  zapytała podejrzliwie.

- No bo... eee... Tak w skrócie to byłem u Sakury bo musiałem z nią o czymś pilnie pogadać... I ten tego... no tak jakoś wyszło że się śpieszyłem więc wbiegłem po murze na górę i wszedłem przez okno, no i zacząłem rozmawiać z Sakurą, a na to weszła jej matka i wysnuła błędne wnioski... Musiałem coś wymyślić więc powiedziałem że nasza drużyna ma misje... - wyrecytował cała historie Uchiha, Piąta jedynie spojrzała na niego tajemniczym wzrokiem po czym wyjęła z biurka papiery i zaczęła je przeglądać.

- Hmm nie mam teraz żadnych trudnych misji na stanie... - zaczęła lecz przerwała widząc smutny wzrok Itachiego.

- No dobra wyślę was na zwiad, macie sprawdzić granice między naszym a krajem wiatru. Hmm jak się tak nad tym zastanowię to ta misja to nawet dobry pomysł, nie dawno Kazekage zgłaszał mi że jego oddziały widziały nieznanych ninja w tamtej okolicy, więc przy okazji możecie się ich pozbyć, oczywiście jeśli na nich traficie. To tyle możesz odejść.

- Dziękuje ci Tsunade-sama. Ratujesz mi i Sakurze życie. - powiedział i opuścił gabinet z uśmiechem na twarzy. i wybiegł z gabinetu w stronę bramy wioski.


 W tym samym czasie pod bramą wioski zbierała się cała drużyna, byli już prawie wszyscy brakowało tylko Itachiego.

- Czy ktoś z was wie o co tu chodzi? Czemu tak nagle mamy jakąś misje? - pytał Sasuke.

- Sakura mówiła mi zanim przyszedłeś że to niby miała być tylko jakaś tam wymówka czy coś w tym stylu... - zaczął mówić Kiba.

- Sama mu wyjaśnię - powiedziała różowo-włosa podchodząc do niego. Uchiha spojrzał na nią pytająco.

- A więc Sasuke, chodzi o to że... JESTEŚ KOMPLETNYM DEBILEM! - wykrzyknęła i uderzyła go w brzuch, czarnooki przekoziołkował kilka metrów i wbił się z hukiem w ścianę. Wszyscy spojrzeli na nią jak by spadła z księżyca. Ta Sakura Haruno, ta sama która przez 3 lata biegała za Sasuke twierdząc że go kocha właśnie wbiła go w ścianę bez żadnego konkretnego powodu.

- Sakura-chan... Za co go uderzyłaś? - zapytał Uzumaki który do tej pory siedział na murze, w który został wbity Uchiha i wyglądał za nadchodzącym Itachim.

- Już on dobrze wie za co to było. - stwierdziła obrażona różowo-włosa podchodząc do Kiby i Hinaty. A blondyn podszedł do Uchihy po czym pomógł mu wstać.

- Coś ty jej zrobił? - zapytał go na tyle cicho aby reszta nie usłyszała.

- Nic takiego... głupi żart. Należało mi się. - stwierdził załamany Sasuke, nazwała go debilem... Tak samo jak jego własny brat, eh zasłużył sobie na to, ale czemu od razu debilem? To Naruto zawsze robił za głupka w ich drużynie.

- Hehe powinieneś uważać prawy sierpowy Sakury jest zabójczy- zaśmiał się Namikaze.

- Ooo nasz kapitan zaraz tu będzie - zawołał blondyn, po chwili z zza rogu wyłonił się starszy z braci Uchiha.

- Konnichiwa minna! - zawołał Itachi zbliżający się do ich grupy.

- Wybaczcie że tak nagle ale Tsunade dostała informacje o nieznanych ninja, widzianych na granicy kraju Ognia i Wiatru. Jako że nie ma pod ręką żadnego wolnego oddziału AMBU, postanowiła wysłać naszą grupę. Dodatkowo jako że Kakashi wciąż jest nieobecny muszę wybrać tymczasowego vice kapitana, Naruto był byś tak miły? - zapytał czarnooki. Nim Namikaze zdążył udzielić odpowiedzi Kiba zaczął krzyczeć.

- Ale dlaczego ten młotek ma być vice kapitanem?! - chciał powiedzieć coś jeszcze ale nie zdążył gdyż ktoś zdzielił go od tyłu w głowę, z początku myślał że to Sakura ale gdy się odwrócił zobaczył wściekłą minę Hinaty.

- Naruto-kun, nie jest żadnym młotkiem! Jest joninem a ty tylko chuuninem, nie obrażaj starszych rangą! - powiedziała gniewnie białooka. Wszyscy poza Uzumakim patrzyli na nią zszokowani, wzrokiem który wyraźnie mówił "Kim jesteś? I gdzie jest nasza nieśmiała Hinata?". Najbardziej zdziwiony był Inuzuka, w życiu nie pomyślał by że Hinata może go uderzyć. Gdy wszyscy stali wmurowani w podłogę reakcjią Hyuugi, Naruto zabrał głos.

- Chętnie będę vice kapitanem Itachi, ale nie sądzisz że Sasuke był by lepszy na to miejsce? Z Sharinganem będzie szybciej analizował sytuacje... - mówił

- Nie, myślę że ty się do tego lepiej nadasz. No więc tak ruszamy w szyku, ja na przedzie za mną Hinata i Naruto za wami Sakura i Kiba z Akamaru, Sasuke ochrania tyły. Co do obowiązków to ty Sakura - tu spojrzał na różowo-włosą - masz się nie mieszać do bezpośrednich walk, potrzebny nam żywy medyk, Hinata i Kiba wy będziecie odpowiedzialni za wypatrywanie wrogów, możemy ruszać? - spytał

- Hai! - odpowiedzieli wszyscy chórem i ruszyli przed siebie.

Przez dłuższy czas nie działo się nic ciekawego, poza tym wciąż znajdowali się na obszarze dość często patrolowanym więc ryzyko ataku było naprawdę nie wielkie, dlatego Sakura postanowiła skorzystać z okazji i na chwilę zmienić formacje, zamieniając się z Naruto miejscami aby mogła pogadać z Hinatą.

- Psst... Hinata. - wyszeptała Haruno.

- O co chodzi? - zapytała białooka.

- No właśnie ciebie się chciałam o to spytać. Od kiedy to jesteś w stanie uderzyć Kibe? - spytała.

- Etto... Należało mu się, nazwał Naruto-kun młotkiem.

- Może i racja, a co do Naruto, to ostatnio u mnie był i pytał o ciebie. - powiedziała zielonooka z wielkim "bananem" na twarzy.

- Tak wiem.. - zaczęła Hyuuga.

- Ale skąd?! - zapytała zdziwiona Haruno.

- Sam mi powiedział.

- Kiedy ci to powiedział... Przecież to było wczoraj rano... - dziwiła się różowo-włosa.

- Wczoraj gdy jedliśmy ramen... - zaczęła.

- Jaki ramen?! Co? Jak? Gdzie? - zarzuciła ją pytaniami przyjaciółka.

- Sakura to długa historia, pogadamy o tym jak wrócimy do wioski, dobrze? - zapytała granatowowłosa .

- Ehh masz racje, zaraz będziemy przy granicy musimy być czujni, to ja wracam do Kiby. - powiedziała i znów zamieniła się z Naruto na miejsca.

- Co chciała? - zapytał Uzumaki rozglądając się uważnie po otaczających ich drzewach i krzewach.

- Nic takiego, była ciekawa dlaczego uderzyłam wtedy Kibe, powiedziałam że mu się należało i odpuściła. - odparła białooka.

- Heh Sakura-chan ciekawska jak zawsze... Uważajcie! Ktoś jest na północny zachód stąd... Nie jest ich dwóch mają bardzo dużo chakry! - zawołał nagle Namikaze.

Itachi natychmiast pokierował grupę w kierunku podanym przez Naruto, biegli dłuższą chwilę aż dotarli na sporą leśną polane, na jej samym środku stała dwójka ludzi, ich czarne płaszcze z czerwonymi chmurami powiewały lekko na wietrze.

- Proszę, proszę, dawno żeśmy się nie widzieli... Przeklęty zdrajco!



*********************************************************************


No więc rozdział taki... taki nijaki praktycznie same dialogi, nic mi się w tym tygodniu nie chce ciągle myślę tylko o jednej takiej nie fajnej sytuacji... Przepraszam za wszystkie błędy i za prawdopodobny brak przecinków... W tym tygodniu tylko ten jeden rozdział ale w następnym się poprawie i na pewno będą 2 jak nie 3 rozdziały.

Aha no i pisaliście że lepiej się wam czyta przy ciemnym szablonie więc go lekko zmieniłam... mam nadzieje że może być.

Dzisiaj niestety bez bonusu.
Bardzo proszę o komentarze.

piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 10.

 No tak miało być wczoraj ale jest dzisiaj bo ojciec mi wparował do domu tuż przed publikacją i musiałam w trybie natychmiastowym wyłączyć komputer aby się nie zorientował. (W końcu mam szlaban xD) 
 W każdym razie rozdział dla was wszystkich i tych komentujących i tych cichych czytelników. 
 Dziękuję wam bardzo za ponad 6000 wyświetleń bloga i 20 obserwatorów. 
 Nigdy bym nie pomyślała że ta historia może zaciekawić aż tyle osób. Nie przedłużając zapraszam do czytania.


****************************************************************

 10.Wspomnienia.




 Sobotni poranek w Konohagakure. Granatowo włosa dziewczyna leży na swoim łóżku z uśmiechem na twarzy. Młoda Hyuuga rozmyślała nad wczorajszym dniem, przez chwilę, zaraz po przebudzeniu zastanawiała się nawet czy to nie był sen, naprawdę piękny ale tylko sen. Ale wczorajsze wydarzenia były prawdziwe, Naruto którego podziwiała większość swojego życia w końcu ja dostrzegł.
 Do tego ten wczorajszy pocałunek, to było niesamowite, nie czuła już przy nim ani trochę skrępowania, choć rumieńce na jej twarzy pojawiały się gdy tylko o nim pomyślała, ale to nic.
 W końcu sam powiedział że dodaje jej to uroku. Spojrzała na zegarek, pokazywał 8:30, najwyższa pora wstać pomyślała i tak tez zrobiła, wzięła szybki prysznic i przebrała się w swój codzienny strój, po czym zeszła na dół i wzięła się za przygotowywanie śniadania dla całej rodziny.



 W tym samym czasie w rezydencji klanu Uchiha, Sasuke zaczął realizację swojego dowcipu. Specjalnie wstał wcześnie rano aby zrobić im wszystkim śniadanie i zaparzyć kawy. Gdy skończył podszedł pod drzwi od pokoju Itachiego i zaczął głośno w nie pukać krzycząc.

- Itachi! Sakura! Śniadanie na stole! Aha, i bądźcie na przyszłość tak mili i róbcie to trochę ciszej, spać się nie dało przez te wasze jęki! - mówiąc to ledwo po wstrzymywał się od śmiechu, tym czasem za drzwiami zarówno Itachi jak i Sakura zerwali się na równe nogi słysząc jego słowa.  Oboje spojrzeli na siebie nawzajem niepewnie, zauważając że są w samej bieliźnie, spanikowana Sakura chwyciła z łóżka koc i okryła się nim szczelnie, na jej twarzy płonął rumieniec.
 Natomiast Itachi nadal stał w miejscu, patrząc się na nią, takim wzrokiem jak by popełnił wobec niej najgorszą zbrodnie na świecie. Stali tak wmurowani w podłogę przez dłuższą chwilę, pierwsza przerwała ciszę różowo włosa.

- Boże... Czy my...? - wyszeptała drżącym głosem.

- Nie wiem... kompletnie nic nie pamiętam poza naszą rozmową i Sake... - stwierdził spanikowany.

Zielonooka usiadła na podłodze i zaczęła płakać co go otrzeźwiło, podszedł do niej bliżej i zabrał głos patrząc jej prosto w oczy.

- Sakura, nie płacz. Ja.. Naprawdę cię przepraszam. Nie powinniśmy pić aż tyle tego Sake... Kuso! Spieprzyłem sprawę! - warknął przewracając krzesło, stojące niedaleko niego.  Dziewczyna wzdrygnęła się lekko ale nic nie powiedziała, a łzy wciąż wylewały się z jej oczu. Itachi usiadł załamany na łóżku wpatrując się tępo w podłogę. Długo siedzieli nie odzywając się do siebie, pierwszy uspokoił się czarnooki, zaczął analizować sytuację w jakiej się znaleźli.

- Sakura, musisz się ubrać i iść do domu, twoja matka na pewno się martwi... Zresztą chwila w samotności dobrze nam zrobi, pozbieramy myśli i wtedy porozmawiamy o tym co się wydarzyło... - zaczął mówić.

- Nie będziemy o niczym rozmawiać, ani teraz ani potem... - wtrąciła mu się w słowo Haruno.

- Ale Sakura... nie można tego tak zostawić... - próbował przemówić jej do rozumu.

- A właśnie że można... Chcę o tym zapomnieć, proszę pozwól mi na to - wyszeptała.

- Jeśli naprawdę tego chcesz to zejdę ci z oczu... Ale sama dobrze wiesz że uciekanie od problemu nic nie daje.. Przecież widzisz że od tamtej misji minęło tyle czasu a ty wciąż nie potrafisz sobie z tym poradzić... Rozumiem że przez to co między nami się wydarzyło czujesz się jeszcze gorzej... Ale sama wiesz że czasu nie da się cofnąć. - powiedział zatroskany.

- Żałuje że ci o tym powiedziałam, żałuję że poszłam z tobą na to przeklęte Sake, żałuję że w ogóle cię poznałam.- powiedziała cicho zbierając swoje rzeczy z podłogi. Itachi podniósł jedynie swoje spodnie i wyszedł z pokoju zostawiając ją samą. Wiedział jak wielkim ciosem było dla niej to co między nimi zaszło, ich wczorajsza rozmowa to była jedyna rzecz którą doskonale pamiętał...


Retrospekcja

- Przepraszam, tylko nie potrzebnie zawracam ci głowę... Na pewno masz dużo lepsze zajęcia niż siedzieć tu ze mną. - powiedziała różowo włosa.

- Daj spokój Sakura, widzę że masz jakiś problem z którym sobie nie radzisz. - odpowiedział Uchiha.

- Już jest dobrze - powiedziała cicho unikając jego wzroku.

- Mnie nie oszukasz, dobrze wiem jak wygląda wzrok człowieka cierpiącego, widzę go codziennie rano w lustrze. Masz ten sam wzrok Sakura, wiem że to może być dla ciebie ciężkie ale powinnaś z kimś o tym porozmawiać, zrzucić z siebie ten ciężar. Oczywiście nie muszę to być ja, porozmawiaj o tym z kimś komu naprawdę ufasz. To faktycznie działa. - zadeklarował czarnooki. Dziewczyna milczała chwilę, po której zabrała głos.

- Itachi... A ty... Miałeś kogoś takiego komu mogłeś to powiedzieć? Kto naprawdę cię rozumiał? - zapytała niepewnie. Czarnowłosy przymknął delikatnie swoje oczy biorąc łyk Sake po czym zaczął swoją opowieść.

- Miałem i bardzo mi to pomogło. Długo nie mogłem się pozbierać po tym co zrobiłem moim znajomym, rodzinie... Ale miałem kogoś kto mnie rozumiał, mój partner z Akatsuki, Kisame znał mój ból, on też musiał zabijać swoich towarzyszy dla dobra swojej wioski. Dla jak to zwykł mawiać "większego dobra". Wiedział co czułem tamtej nocy i to wystarczyło bym mógł dalej funkcjonować, żyło mi się dużo lepiej ze świadomością że nie jestem w tym sam, że ktoś doskonale mnie rozumie. Obaj z Kisame dołączyliśmy do Akatuski aby czynić dobro... Z czasem jednak ich metody coraz mniej nam odpowiadały aż w końcu postanowiliśmy odejść. Ja spotkałem Naruto, pogodziłem się z bratem a on? Z tego co wiem wrócił do Kirigakure, chciał wszystko wyjaśnić, ale Mizukage nie słuchała go i wysłała do więzienia... Myślałem nawet czy go nie odbić ale od kiedy znów jestem shinobi Konohy nie mogę sobie pozwolić na takie wyskoki... - zakończył lekko podłamany.

 Różowo włosa patrzyła na niego dziwnym wzrokiem, dopiero teraz dotarło do niej co tak na prawdę musiał przejść, własnoręcznie zabił swoich rodziców... Naprawdę dużo w życiu wycierpiał, kto inny mógł by ją zrozumieć? Kto inny mógł by stać się jej powiernikiem jak nie on. Czuła że może mu powiedzieć o wszystkim co wtedy się wydarzyło, zaczęła opowiadać a on przysłuchiwał się jej słowom skupiony.

Półtora roku wstecz od powrotu braci Uchiha do wioski.

Dookoła ledwo trzymającej się na nogach kunoichi leżały zakrwawione ciała jej towarzyszy z drużyny oraz ich przeciwników. Został już tylko jeden, wysoki brązowowłosy facet, o brudno-zielonych oczach. Ona była już kompletnie bez chakry, natomiast on stał parę metrów od niej jedynie lekko raniony w ramię. Zaczął powoli się do niej zbliżać a potem była już tylko ciemność. Gdy się ocknęła nic nie widziała, ktoś przewiązał jej oczy przepaską, ręce i nogi miała skrępowane jakimś sznurem, jedyne co wiedziała na pewno to to że siedzi na krześle, chciała się uwolnić przy pomocy chakry, ale nic z tego nie wyszło, coś zawzięcie blokowało jej dopływ. Mimo to Haruno usilnie próbowała wyrwać się z więzów, zaczęła wołać głośno o pomoc, to wtedy usłyszała jego głos.

- Nawet nie próbuj uciekać ani wyzywać pomocy suko, i tak cię tu nikt nie usłyszy a jedynie mnie zdenerwujesz. - warknął.

 Zielonooka momentalnie zamilkła, nie zdawała sobie sprawy że ktoś jeszcze jest tu z nią. Czego mógł od niej chcieć? Czemu jeszcze jej nie zabił jak innych? Co z nią zrobi? Te pytania krążyły po jej obolałej głowie.

- Dobrze, a teraz powiesz mi grzecznie wszystko co wiesz na temat sił defensywnych Konohy, ich ilość, i umiejętności. I nie próbuj kłamać że nic nie wiesz. Dobrze wiem że jesteś uczennicą Hokage. - zaśmiał się złowieszczo.

 Haruno znieruchomiała skąd on to wiedział? Tak miała dostęp do tych wszystkich informacji... Bardzo często pomagała swojej mistrzyni przy wypełnianiu dokumentów... Ale nie może zdradzić mu tych informacji, na pewno jego intencje nie są dobre, co jeśli wykorzysta te informacje i zaatakuje Konohe? Musi za wszelką cenę milczeć.

- Ehh a miałem nadzieje że będziesz współpracować... No trudno więcej zabawy dla mnie. - zaśmiał się, a jego głos przepełniała ta sama złowieszcza nutka co przed chwilą.

 Po paru minutach ciszy Haruno miała nadzieje że po prostu gdzieś odszedł, ale szybko okazało się że nadzieja jest matką głupich. Poczuła zimno metalu przy swoim ramieniu a potem okropny ból po chwili znów i znów go odczuwać, pojedyncze, ostre cięcia były kierowane prosto na jej obolałe ciało, napastnik tylko śmiał się gdy ona za wszelką cenę starała się nie krzyczeć, nie chciała okazywać bólu, uparła się że chociaż ten ostatni raz w swoim życiu nie będzie płakać, że odejdzie z tego świata z godnością. Sama nie wiedziała jak długo ją torturował? Czy kilka minut? Czy też godzin? A może dni. Wszystko co czuła to jedynie wieczne i niekończące się cierpienie. Nagle przestał już myślała że to koniec że dotarło do niego że nie wydusi z niej żadnych informacji. Że za chwilę skończy się jej męczarnia. Jak bardzo się myliła...

- Taka jesteś twarda? To ciekawe jak ci się to spodoba - zakpił.

Chwile po tych słowach poczuła jego oddech na swojej szyi. Facet zdarł z niej zakrwawione ubranie, wtedy była już pewna co za chwilę się wydarzy. Przez krótki moment zapragnęła powiedzieć mu wszystko co wie o Konoha i jej strategiach, ale wtedy przez jej umysł przewinęły się uśmiechnięte twarze jej rodziców i przyjaciół, nie mogła im tego zrobić, poza tym nawet gdyby powiedziała mu wszystko co wie, nie miała żadnej gwarancji że puści ją wolno, zaczęła płakać, tak bardzo nie chciała, ale była zbyt słaba... Poczuła jego ręce błądzące po jej nagim ciele, a potem był już tylko wszechogarniający ból i upokorzenie.
Nie wiedziała jak długo ją gwałcił, po pewnym czasie było jej już wszystko jedno, czekała z utęsknieniem na jedną z tych kilku chwil gdy traciła przytomność i nic nie czuła. W czasie jednego z takich momentów do kryjówki w której się znajdowała wdarł się oddział AMBU z samą Tsunade na czele. To był jedyny raz gdy Hokage opuściła wioskę w innych celach niż dyplomatyczne, gdy rozwaliła drzwi od pomieszczenia w którym znajdowała się różowo włosa i ujrzała ją całą nagą, zakrwawioną i nieprzytomną, przywiązaną do krzesła wpadła w szał. Zaczęła z niewiarygodną prędkością biec w głąb kryjówki rozwalając każdą napotkaną przez siebie przeszkodę w drobny mak. I wtedy do zauważyła, brązowowłosy, wysoki facet stał z przerażonym wzrokiem pod ścianą. Jego koszula i spodnie były całe w krwi... W krwi Sakury, jednym szybkim ruchem doskoczyła do niego złapała za łachy i zaczęła uderzać nim w każdą ścianę tego pomieszczenia, serwując mu w między czasie prawe sierpowe, prosto w brzuch. Po jednym z takich rzutów stracił przytomność a z jego ust płynęła strużka krwi. Tsunade podeszła do niego i podleczyła go na tyle aby odzyskał przytomność, złapała go za ubranie i postawiła przy ścianie.

- To za moją uczennice. - syknęła i przebiła mu serce kunaiem który wyjęła z kabury. Po chwili odrzuciła jego martwe truchło i puściła się biegiem do pokoju w którym znajdowała się Sakura. Był już przy niej medyk z AMBU. Odepchnęła go i wyrzuciła z pomieszczenia, po czym sama zaczęła leczenie. Gdy pozbyła się wszystkich ran, które mogła uleczyć w tych warunkach, zdjęła swój płaszcz i owinęła go wokół wciąż nieprzytomnej Haruno po czym wzięła ją na ręce i wymaszerowała z kryjówki. Momentalnie znalazł się przy niej cały oddział.

- Hokage-sama, poza trupem w jednym pokoju nie ma tam nikogo. - zameldował.

- Wysadźcie to miejsce w cholerę - warknęła, i ruszyła w drogę powrotną do wioski. Trójka AMBU została na miejscu i zajęła się podkładaniem ładunków a dwoje z nich ruszyło za Tsunade. Gdy dotarli do Konoha, sanninka zaniosła swoją podopieczną do szpitala i zajęła się nią osobiście, oczywiście gdy przyjaciele różowo-włosej dowiedzieli się że została odbita z rąk porywaczy natychmiast zjawili się w szpitalu, Hokage jednak nie pozwoliła im jej odwiedzić co trochę ich zaskoczyło ale nie mieli wyjścia w końcu to Hokage i trzeba się jej słuchać, najgorsze katusze przeżywali jej rodzice którzy również nie dostali zgody na odwiedziny. Gdy po 3 dniach Haruno odzyskała przytomność zauważyła przy swoim łóżku Tsunade, momentalnie stanęły jej przed oczami wydarzenia z ostatnich dni, zaniosła się płaczem, blondynka przytuliła ją mocno mówiąc.

- Cii.. Już teraz wszystko będzie dobrze. Jesteś w domu i jesteś bezpieczna, już nikt cię nie tknie. - szeptała jej do ucha. Sakura długo wtulała się w swoją mentorkę powoli odzyskując spokój.

- Czy wszyscy już wiedzą.. że on... - w tym momencie głos ugrzęzł jej w gardle. Sanninka od razu domyśliła się o co chciała zapytać.

- Nikt nie wie, nawet lekarze, jedynie ja i AMBU, ale wydałam im wyraźny zakaz mówienia o tym. - powiedziała z powagą. 

- To dobrze... - wyszeptała różowo włosa zapadając po raz kolejny w sen.

 Niestety od tej rozmowy jej stan psychiczny wcale się nie polepszył a nawet było dużo gorzej, dziewczyna nie chciała jeść ani pić, nie chciała z nikim rozmawiać. Nawet ze swoimi rodzicami czy przyjaciółmi którzy w końcu, po wielu prośbach, otrzymali od Tsunade pozwolenie na odwiedziny. Hokage próbowała tłumaczyć innym jej zachowanie torturami które zostały na niej użyte, ale sama dobrze wiedziała że najgorszym co się tam wydarzyło był ten gwałt... Zupełnie nie wiedziała jak jej pomóc, dni mijały a sytuacją wcale się nie poprawiała, gdyby nie te wszystkie kroplówki odżywiające Haruno już dawno była by na tamtym świecie. Aż w końcu tydzień po powrocie nastąpił przełom, Sakura zaczęła jeść i rozmawiać z przyjaciółmi i rodzicami, wciąż jakość tych rozmów pozostawiała wiele do życzenia, ale przynajmniej się odzywała. Tsunade uznała to za znak że w końcu pogodziła się z tym co się stało, dlatego już na drugi dzień wieczorem wypisała ją ze szpitala do domu. Niestety jak się później okazało poprawa jej stanu psychicznego nie była prawdziwa, zrobiła to tylko po to aby wydostać się ze szpitala. Jeszcze tej samej nocy uciekła z domu i po prostu zniknęła. Następnego dnia rano została znaleziona w lesie, przez Hinatę, którą ojciec wysłał po zioła do ich leczniczej maści, miała podcięte żyły i była nieprzytomna, gdyby leżała tam choć parę godzin dłużej jak nic by się wykrwawiła. Po tym jak młoda Hyuuga zaniosła ją do szpitala, Tsunade wyjaśniła jej co tak naprawdę stało się Sakurze, poprosiła też ją by się nią zajęła i nie mówiła nikomu prawdy o tym co się wydarzyło. Przez długie tygodnie Hinata przesiadywała u Sakury rozmawiając z nią i pocieszając, po dwóch miesiącach Haruno zaczęła wracać do normalności lecz stanowczo odmawiała udziału w jakichkolwiek misjach. Hokage doskonale ją rozumiała i nie zmuszała jej do tego, w ramach zastępstwa zaproponowała jej staż w szpitalu, miesiące mijały a różowo włosa powoli wracała do codzienności, zaczęła nawet wyruszać na misję z drużyną Kurenai, była dla nich wsparciem medycznym. Po roku od tego zdarzenia wszystko wróciło prawię do normy, wciąż zdarzało się jej rozpłakać gdy przypominała sobie tamte wydarzenia, ale nie zdarzało się to jakoś specjalnie często. Potem wrócił Naruto i reszta, Uzumaki był dla niej jak brat dlatego radość z jego powrotu skutecznie przysłoniła smutek który tkwił gdzieś w jej głębi...




Po tym wszystkim co przeszła... po tym jak mu się zwierzyła z najgorszych lęków a on po prostu się  z nią przespał... Miała prawo tak się zachowywać. Mimo iż nie zrobił tego specjalnie czuł się cholernie winny. Walnął ze złością w ścianę, od której odpadła odrobina tynku, a odgłos uderzenia poniósł się echem po domu.

W tym czasie w jego pokoju załamana różowo włosa skończyła się ubierać. Otworzyła drzwi i po cichu zeszła na dół po czym wyszła z rezydencji Uchiha. Miała ochotę biec gdziekolwiek byle daleko stąd, ale czuła się zbyt wyczerpana żeby to zrobić, jak by opuściły ją wszystkie siły. Powoli ruszyła w stronę swojego domu, starając się nie myśleć o Itachim, mimo to w jej głowie wciąż przewijała się jego zatroskana twarz i ból jaki wyrażała gdy opuszczał pokój. W końcu to nie była tylko jego wina... on też nic nie pamiętał. Jak mogła się wobec niego tak podle zachować... Zajęta rozmyślaniami omal nie minęła swojego domu. Stanęła przed drzwiami, zrobiła parę głębszych wdechów i nacisnęła na klamkę.

- Sakura! Gdzieś ty była?! - krzyczała jej matka która wyłoniła się z drzwi prowadzących do kuchni. Podbiegła do niej i przytuliła ją mocno.

- Martwiłam się o ciebie! Wyszłaś wczoraj rano tak bez słowa.. I nie wróciłaś na noc! Nawet nie wiesz jak się bałam! Byłam chyba u każdego z twoich znajomych i nikt nie wiedział gdzie jesteś! Nigdy więcej mi tego nie rób! - krzyczała wciąż tuląc ją do siebie. Gdy w końcu się od niej oderwała zobaczyła w jakim stanie jest jej bluzka spojrzała na nią groźnie.

- Mogę wiedzieć gdzieś ty była i co robiłaś? - zapytała wkurzona pokazując palcem na jej bluzkę w której brakowało kilku guzików.

- Po pierwsze bardzo cię przepraszam mamo. A jeżeli chodzi o te bluzkę... to naprawdę zabawna historia - zaśmiała się nerwowo starając się wymyślić jakąś w miarę sensowna wymówkę.

-  Bo widzisz siedziałam sobie na swoim ulubionym drzewie w parku i podziwiałam chmury, i tak jakoś wyszło że zasnęłam, rano musiałam się jakoś nie odpowiednio poruszyć na gałęzi i zaczęłam spadać co mnie obudziło. Użyłam chakry aby przytrzymać się pnia ale gałęzie lekko mnie pokiereszowały... - zmyślała, nigdy nie była dobrym kłamcą, czuła że jej matka tego nie kupi.

- Skoro tak to dlaczego tylko ubranie ucierpiało? - zapytała podejrzliwie.

- Bo.. eee... No ja też miałam kilka zadrapań, no ale je uleczyłam, w końcu jestem medycznym ninja. - odpowiedziała dumna z siebie i swojej pomysłowości.

- Ehh no dobrze ale nigdy więcej mi tego nie rób! Masz szczęście że twój ojciec jest teraz u twojej babci, bo jak nic dostała byś za to wieczny szlaban.

- Tak wiem mamo.. Jeszcze raz przepraszam, mogę iść do siebie się przebrać? - zapytała.

- Idź, idź młodej dziewczynie nie przystoi chodzić w takim podartym ciuchu. - stwierdziła pani Haruno i wróciła do kuchni.

Różowo włosa udała się do swojego pokoju gdzie szybko zrzuciła z siebie ubrania i skoczyła do łazienki pod prysznic. To zawsze ją uspokajało, strumienie wody płynęły po jej ciele jak by wysysając z niej wszelkie złe emocje. Gdy z niej wyszła rzuciła się na łóżko i zaczęła analizować sytuację w której się znalazła. Po pierwsze miała ogromne szczęście że od czasu jej psychicznego załamania półtora roku temu, jej matka stanowczo unikała stresowania jej w jakikolwiek sposób lub dawania jej jakichkolwiek kar. Po drugie może i spała z Itachim, ale czy trzeba było robić z tego aż taka aferę... w końcu to nie była ta sama sytuacja co półtora roku temu, tutaj oboje tego chcieli, fakt że byli pijani nic nie zmieniał. Poza tym, nie znała go długo ale zdążył zdobyć jej zaufanie i zostać jej przyjacielem, jak by tego było mało był jedną z nielicznych osób w wiosce która była w stanie zrozumieć jej ból. Gdyby mogła zmieniła by słowa których wobec niego użyła, wcale nie żałowała tego że go poznała. Był miły, dobroduszny i do tego zabójczo przystojny. Jak mogła go tak potraktować. Czuła się z tym fatalnie. Postanowiła że prześpi się trochę i pójdzie go przeprosić oraz porozmawiać na temat tego jak mają traktować to co między nimi zaszło.



**************************************************************

 No więc napisałam... A napisałam to hmm.. sama nie wiem jakiego słowa użyć. Dziwnie? Nie to też nie pasuję.
W każdym razie coś mi w tym rozdziale nie odpowiada ale mam nadzieję że go jakoś z cierpieliście.
Mam nadzieje że wybaczycie mi też że opisałam wspomnienia Sakury w ten sposób a nie jako ona sama.
Z boku po prawej stronie dodałam pole tekstowe w którym będę pisać do kiedy najpóźniej pojawi się nowa notka.
Mam nadzieje że nie przeszkadza wam nowy wygląd bloga, po prostu miałam dość ciemnych kolorów :P

Bardzo też proszę o komentarze ponieważ one naprawdę pomagają.

I tradycyjny już Bonus a nawet 3 :D





 





wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 9.



Gome za tak długą nieobecność ale nie było by mnie dłużej gdybym nie złożyła nowego modemu z dwóch starych xD W każdym razie rozdział pisałam z 39 stopni gorączki więc nie wiem jak wyszedł za błędy też nie odpowiadam poprawie jutro ;p Fani Hentai ( Tak ty Kama wiem że czytasz) muszą jeszcze poczekać ale do napisania tutaj pewnej scenki zmusił mnie pewien zboczeniec wspomniany wyżej.. Ale o co mi chodzi zrozumiecie po przeczytaniu. Rozdział 10 po jutrze.





*******************************************************************************






9. RANDKA I SAKE.



Wczesny ranek słyszymy dźwięk budzika, dobiegający z domu Uzumakiego Naruto.

-Coo... już siódma? - spytał sam siebie Namikaze, po czym przeciągnął się ziewając i wstał z łóżka. Wszedł do łazienki gdzie wziął zimny, pobudzający prysznic, wyszedł z pomieszczenia zawinięty w biały ręcznik i stanął przed swoją szafą, jako że nie miał zbyt dużego wyboru postawił na swoją nową czarna koszule pod którą założył biały T-shirt a na nogi założył ciemno niebieskie jeansy, jako że koszula była bardzo długa zostawił ją rozpiętą odsłaniając naszyjnik który wygrał od Tsunade parę lat temu.
Gdy skończył się ubierać, udał się do kuchni gdzie zjadł śniadanie po czym wyszedł z domu. Przemierzał uliczki Konohagakure przez parę minut aż dotarł pod dom Sakury, zapukał w drzwi które po chwili otworzyła mu różowo-włosa.

- O Naruto! Co cię do mnie sprowadza tak wcześnie? - zapytała z uśmiechem na twarzy.

- Chciałbym cie o coś spytać, mogę wejść? - spojrzał na nią pytająco.

- Etto.. czemu nie, tylko że mam lekki bałagan w pokoju.. - tłumaczyła się Haruno.

- Och bez przesady na pewno nie jest aż tak źle Sakura-chan. - powiedział wchodząc, po czym udali się po schodach na górę.

- I gdzie ten bałagan? - zapytał blondyn rozglądając się, po w jego mniemaniu, uporządkowanym pokoju różowowłosej.

- No przecież łóżko jest nie pościelone i książki walają się po podłodze. - stwierdziła z dezaprobatą zielonooka.

- Eh bez przesady... w każdym razie muszę się ciebie o coś spytać Sakura-chan - powiedział.

- No to dajesz - odpowiedziała siadając na łóżku.

- Wtedy gdy mówiłaś mi o tej jednej dziewczynie, której się zawsze podobałem, to chodziło ci o Hinatę prawda? - spytał.

- Ale skąd ty...? - zdziwiła się Haruno.

- Czyli mam rację? To świetnie! Właśnie tego chciałem się od ciebie dowiedzieć, to ja już będę leciał... - zaczął.

- Czekaj! Jak się domyśliłeś? - zapytała.

- Nie ukrywam trochę mi to zajęło, ale przypomniałem sobie to jak pozwoliła mi ściągać na egzaminie na chuunina oraz to jak podarowała mi wtedy te maść na rany. Po tem przypomniałem sobie jeszcze jej słowa z walki z Neji'm, i skojarzyłem że kiedy jej nie widzę ma na twarzy rumieniec. poskładałem to wszystko w jedna całość i tak mi jakoś podpasowało do tego co mówiłaś. - powiedział.

Sakura spojrzała na niego wzrokiem typu " Kim jesteś i gdzie się podział mój głupi Naruto" po czym zabrała głos:

- Skoro już wiesz to co zamierzasz z tym zrobić? - zapytała niezmiernie ciekawa.

- Mam parę pomysłów - odpowiedział tajemniczo po czym jednym zwinnym ruchem wskoczył na parapet, od szczęśliwie otwartego okna w pokoju dziewczyny. Krzyknął " Do zobaczenia Sakura-chan" i skoczył na ulicę. Haruno tylko podbiegła do okna i wykrzyknęła za nim:

- Uzumaki Naruto! Ty draniu! Dobrze wiedziałeś że będę umierać z ciekawości! - po czym zamknęła okno i zaśmiała się perliście, może i blondyn zmądrzał, ale wciąż potrafił rozbawić ją swoim zachowaniem.

Wioska była strasznie pustym miejscem bez niego, i te wszystkie misje w tymczasowym teamie w których nie miała praktycznie na kim polegać... Wzdrygnęła się na samo wspomnienie jednej z nich. Momentalnie stanęło jej przed oczami to pomieszczenie... Ten przeklęty pokój... i ten ból, niekończący wszech ogarniający ból.

- Nie... Nie wolno ci o tym myśleć - wyszeptała sama do siebie. Po czym przebrała się i wyszła z domu, wszystko byle by nie zostać sam na sam ze swoimi myślami. Bardzo długo przemierzała bez celu uliczki Konohagakure usiłując uwolnić się od wspomnień napływających do jej głowy. Ostatecznie skończyła skulona pod drzewem na jednym z rzadko uczęszczanych pól treningowych, szlochając cicho.



W tym czasie młody Namikaze siedział u Ichiraku i zawzięcie dyskutował ze staruszkiem:

- Proszę... W końcu jestem waszym stałym klientem. Co ci szkodzi staruszku, wieczorami i tak nie masz jakoś specjalnie dużo klientów. - błagał Uzumaki.

- Ehh Naruto, niech ci będzie, ale możesz mi wytłumaczyć czemu dzisiaj wieczorem mam zamknąć restaurację dla wszystkich poza tobą? - zapytał.

- Bo widzisz dziadku... chciał bym tu przy prowadzić pewną dziewczynę, i chcę żeby wszystko było idealnie. - odpowiedział.

- Dziewczynę powiadasz? Musi być wyjątkowa skoro tak bardzo się starasz. - powiedział Ichiraku.

- Jest piękna i do tego mnie lubi, chciałbym ja po prostu lepiej poznać. - stwierdził z entuzjazmem niebieskooki.

- Hai rozumiem, w takim razie możesz na mnie liczyć Naruto - powiedział.

- Dziękuję staruszku! A teraz poproszę Ramen razy trzy bo jestem głodny jak wilk! - zawołał radośnie.




W tym samym czasie Sakura wciąż siedziała pod drzewem płacząc, nie zauważyła jak na polu treningowym zjawiła się jeszcze jedna osoba, której bystre czarne oczy, dostrzegły ją w kilka sekund, zaciekawiony podszedł do niej. Haruno zauważyła przybysza dopiero w momencie gdy kucnął tuż przed nią.

- Itachi? - powiedział przez łzy, nie dowierzając w to jak wielkiego miała pecha, że trafiła na kogoś kto ją zna. Czemu akurat on..

- Co się stało? Dlaczego płaczesz? - spytał z troską Uchiha.

- To nic takiego, czasem tak mam, już jest dobrze - powiedziała uśmiechając sie sztucznie co w połączeniu ze łzami które płynęły jej z oczu wyglądało naprawdę zabawnie, widząc ja w takim stanie czarnooki momentalnie zapomniał o tym jaka wczoraj była irytująca, czuł że powinien ją przytulić i pocieszyć, ale nie chciał tego zrobić w obawie przed jej reakcją , zamiast tego złapał ją za rękę i zmusił do powstania.

- Skoro nie chcesz mówić co się stało, to zastosujemy coś, w czym można utopić wszystkie smutki, zabieram cię na Sake - powiedział, Haruno natomiast ani drgnęła tylko wpatrywała się tępo w ziemie.

- Ehh widzę że to coś poważnego, no nie daj się prosić. - mówiąc to obrócił głowę w zabawny sposób i zrobił minę kota ze Shreka. Nie sposób było mu odmówić, złapał Sakurę za rękę i pociągnął za sobą. Długo szli w ciszy aż w końcu znaleźli się pod rezydencją klanu Uchiha.

- Sasuke wyszedł do Ino, więc będziemy mogli się spokojnie napić i pogadać - powiedział, wpuszczając ją do środka domu.



W tym czasie blond włosy jonnin znajdował się tuż przed rezydencją klanu Hyuuga, wziął parę głębszych oddechów i zapukał w drzwi. Przez dłuższy czas nikt nie otwierał, gdy niebieskooki zaczął już podejrzewać że nikogo nie ma w domu drzwi otworzyły się z hukiem, stała w nich Hinata, miała na sobie granatowe rurki, biały T-shirt i zielona koszulę w kratę. Jej włosy opadały na ramiona a na twarzy powoli pojawiał się rumieniec. Wyglądała bardzo swobodnie a zarazem bardzo ładnie. Gdy zorientowała się kto stoi w jej drzwiach zabrała głos:

- Ohayo Naruto-kun. Gomene ale byłam u Tenten i chyba się zasiedziałam.. nie myślałam że już ta godzina, zaraz się przebiorę i możemy iść. - powiedziała, było widać że bardzo się stara aby powstrzymać swoje nerwowe jąkanie i wychodziło jej to naprawdę nieźle jedyne czego nie mogła się pozbyć to rumieniec na jej twarzy, ale ten dodawał jej tylko uroku.

- Hinata-chan, tak wyglądasz przepięknie, nie musisz się przebierać - stwierdził Uzumaki nie odrywając od niej wzroku.

- Dzi... Dziekuje Naruto-kun - od powiedziała, choć bardzo się starała nie udało się jej od powiedzieć na ten komplement, ze strony blondyna, bez zająknięcia.

- To co, możemy iść? - zapytał młody Namikaze wciąż nie odrywając od niej wzroku.

- Tak, tylko wezmę portfel - od powiedziała.

- O nie, nie! Ja cię zaprosiłem to ja stawiam. - za protestował młody jonnin.

- Dobrze, więc gdzie idziemy? - zapytała granatowo włosa.

- Na początek? Tam gdzie nas oczy poniosą - oznajmił radośnie niebieskooki i pociągnął ją za rękę aby poszła za nim.

Przez pierwsze parę minut panowała między nimi niczym nie zmącąna cisza, oboje czuli że przed pierwsza rozmową muszą przywyknąć do swojego towarzystwa, po paru minutach trafili do parku. Usiedli na jednej z pobliskich ławek po czym Uzumaki zabrał głos:

- Hinata-chan, jak juz wspomniałem wczoraj wieczorem, chciałbym z tobą o czymś porozmawiać. zrobił małą przerwę by wziąć głębszy oddech.

- No więc chciałem ci powiedzieć że uważam że jesteś naprawdę fajną i miłą osobą - znów przerwał, a dziewczyna uważne mu się przyglądała, jak by nie dowierzając w to co słyszy, na jej twarzy wykwitł rumieniec a Uzumaki mówił dalej.

- Chciałem też powiedzieć że... że... Bardzo mi się podobasz i chciałbym wiedzieć co ty sądzisz o mnie... - wyszeptał ledwo dosłyszalnie.

Tego było dla Hinaty za wiele naprawdę bardzo się starała aby nie mdleć przy każdym komplemencie Naruto, ale to już było dla niej za dużo, obraz przed jej oczami zaczął się robić niewyraźny aż w końcu była tylko ciemność. Mało brakowało a granatowo włosa osunęła by się z ławki na ziemie na szczęście Naruto wykazał się nie lada refleksem i zlapał ja tuz nad ziemią, jako że tym razem spodziewał się takiej reakcji, wziął ją na ręce, podszedł do najbliższego drzewa pod którym usiadł i posadził ją sobie na kolanach, czekając aż się ocknie. Po chwili Hyuuga odzyskała przytomność, gdy zorientowała się w jakiej znajduje się pozycji zarumieniła się aż po same cebulki włosów, na szczęście nie zemdlała, za to Uzumaki przyglądał się jej jak zahipnotyzowany.

- Uroczo wyglądasz z tym rumieńcem - stwierdził głosem przypominającym komentowanie czegoś tak oczywistego jak np. czy świeci teraz słońce. Hinata wzięła głębszy wdech i zebrała się w sobie aby być w stanie od powiedzieć na zadane przez niego wcześniej pytanie i zabrała głos:

- Ja też bardzo cię lubię Naruto-kun, od kiedy tylko pamiętam, zawsze cię podziwiałam i chciałam być taka jak ty. Lecz zawsze byłam zbyt onieśmielona by ci to powiedzieć. - wszystko to powiedziała bardzo cicho i szybko ale Naruto zrozumiał i uśmiechnął się promiennie.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę...- zaczął , ale przerwało mu głośne burczenie w brzuchu Hinaty i jego własnym. Oboje zaśmiali się na ten odgłos.

- Ramen? - spytał blondyn w przerwie miedzy kolejnymi napadami śmiechu spowodowanymi koncertem jaki dobiegał z ich manifestujących głód brzuchów. Dziewczyna tylko kiwnęła głową potwierdzającą po czym powstali z ziemi i ruszyli w stronę Ichiraku rozmawiając już całkiem swobodnie o swoich marzeniach, zainteresowaniach i tym podobnych.




W tym czasie w rezydencji klanu Uchiha:

- Sakura obudź się. - mruknął pijany czarnowłosy.

- Jeszcze pięć minut mamo - westchnęła na wpół przytomna Haruno. Na sole przed nimi stało kilkanaście pustych buteleczek po Sake.

- Umm.. Sakura chyba zaraz wróci Sasuke... - mówił Itachi ledwo utrzymując kontakt z rzeczywistością, pochylił się nad nią i pstryknął w czoło, tak jak zazwyczaj robił Sasuke. Dziewczyna otworzyła oczy po czym podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Po chwili złapała go za kołnierzyk od koszuli i przyciągnęła jego twarz bliżej swojej tak że dzieliło ich tylko parę centymetrów. Spojrzała mu prosto w oczy.

- Musisz tyle gadać? Zdecydowanie wolę kiedy dajesz mi się wyżalić i spać w spokoju. - wyszeptała wpijając się w jego usta, ten odwzajemnił pocałunek a gdy w końcu się od niej oderwał wziął ją na ręce i chwiejnym krokiem ruszył do swojej sypialni.

Haruno nie była specjalnie ciężka ale wypity przez niego alkohol i rozpraszające pocałunki Sakury skutecznie zmąciły jego zmysł równowagi. Potykając się kilka razy dotarł do swojego pokoju. Otworzył drzwi łokciem po czym położył ją na łóżku i zaczął namiętnie całować. Różowo włosa natomiast zaczęła ściągać z niego koszulę, Uchiha natychmiast zrozumiał jej intencję, rozpiął jej spodnie i ściągnął je z niej jednym płynnym ruchem, zaraz potem dosłownie zerwał z niej jej bluzkę, po chwili oboje zostali juz tylko w bieliźnie, całowali się jeszcze przez chwilę aż obraz przed ich oczami zaczął się coraz bardziej zamazywać, ostatecznie oboje zasnęli upojeni alkoholem. ( Ha nie ma tak dobrze zboczeńce wy! Na Hentai sobie trochę poczekacie xD - dop. autorki)

Parę minut po tym wydarzeniu do domu wrócił Sasuke, gdy wszedł do salonu od razu zauważył puste butelki po Sake, skierował sie na górę, gdy był już na korytarzu zauważył uchylone drzwi od sypialni Itachiego, kierowany ciekawością zajrzał do środka, był w niezłym szoku, po całym pokoju walały się różne części garderoby a jego brat leżał w łóżku z prawie nagą Sakurą, mając na sobie jedynie bokserki. Długo przyglądał się różowowłosej, w końcu nie każdy miał okazje widzieć ją prawie nago. Po paru minutach podziwiania jej pół nagiego ciała Sasuke postanowił skorzystać z okazji i zemścić się na bracie, za jego pretensje co do stylu traktowania przez niego kobiet. Wycofał się po cichu i wrócił do swojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Po czym poszedł do łazienki wziąć prysznic i położył się do łóżka planując swój psikus.




W tym czasie u Ichiraku dwójka shinobi kończyła posiłek.

- Hinata-chan , jest juz późno, ale chciał bym ci pokazać jeszcze jedno miejsce. Pójdziesz ze mną? - zapytał niebieskooki. Hyuuga tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi i skinęła głową na zgodę. Naruto wział ja za rękę i ruszył w sobie tylko znanym kierunku. Przez te parę godzin spędzonych razem przyzwyczaili sie do swojego towarzystwa, Hinata czuła sie przy nim zupełnie swobodnie, a Naruto? Mniej niż dotychczas starał się uważać na swoje dziecinne zachowania ponieważ pokazało się że nie denerwują one Hinaty, co więcej bardzo ja bawiły. Tego dnia Uzumaki dowiedział się nawet że młoda Hyuuga ma podobny do niego cel, mianowicie chce zasłużyć na szacunek członków swojego klanu i mieszkańców wioski oraz godnie zastąpić w przyszłości swojego ojca na stanowisku głowy klanu. Dość długo szli przez wioskę aż młody Namikaze powiedział:

- Hinata-chan, ufasz mi? - zapytał.

- Tak, Naruto-kun - odpowiedziała granatowo włosa.

- No to wskakuj mi na barana i zamknij oczy. - zaśmiał się blondyn.

Białooką lekko zawstydziła jego prośba, ale mimo to się zgodziła i już po chwili siedziała mu na barana z zamkniętymi oczami. Niebieskooki szedł jeszcze parę minut, nie spodziewał się że Hinata jest aż taka lekka, zupełnie nie czuł jej ciężaru, a jedynie jej bliskość co bardzo mu się podobało. Po paru minutach drogi pod górę przez las dotarli na miejsce, Namikaze stanął w jak najbardziej widowiskowym punkcie po czym zabrał głos:

- Możesz juz otworzyć oczy Hinata. - powiedział cicho.

Dziewczyna wykonała polecenie, z jej ust wyrwał się jęk zachwytu. Stali na najbardziej wysuniętym Kosmyku włosów posągu 4 Hokage, a tuż przed nimi rozciągał się widok na oświetloną lampami wioskę i nocne rozgwieżdżone niebo.

- Jak tu pięknie... - wyszeptała posiadaczka byakugana, opierając brodę o blond czuprynę chłopaka.

- Cieszę się że ci się podoba. To moje ulubione miejsce w konoha. - powiedział z uśmiechem.

Stali tak jeszcze przez chwilę aż w końcu Hyuuga postanowiła zejść z jego ramion, gdy stała już obok niego na skale złapała go nie pewnie za rękę na co ten jedynie się uśmiechnął. Stali tak jeszcze długo podziwiając pogrążającą się we śnie Konohagakure aż Uzumaki zabrał głos.

- Ehh chyba muszę cię już odstawić do domu Hinata-chan, w przeciwnym wypadku twój tata mnie zabije - zaśmiał się, za to granatowowłosej nie było do śmiechu, gdyż uświadomiła sobie że naprawdę może się tak zdarzyć. Dziewczyna spojrzała na niego przerażonym wzrokiem.

- Nie bój się. Zaraz będziemy pod twoim domem - parsknął śmiechem Namikaze, by po chwili, cały czas trzymając się za ręce, puścić się biegiem w kierunku wioski. Z powodu pośpiechu co chwilę któreś z nich potykało się o jakiś kamień bądź wystający korzeń co powodowało u nich ataki śmiechu. Gdy w końcu dotarli pod rezydencje klanu Hyuuga, Naruto zauważył coś na niebie.

- Patrz Hinata-chan, spadająca gwiazda - powiedział wskazując na nocne już niebo. Dziewczyna uniosła głowę do góry a światło księżyca padło na jej twarz, mimo iż była zmęczona po całym dniu poza domem wyglądała pięknie, Naruto nie mógł się powstrzymać i zbliżył do niej swoją twarz by po sekundzie delikatnie ją pocałować, Hyuuga była lekko zaskoczona ale po chwili oddała pocałunek, z początku całowali się zwyczajnie ale z czasem ich usta stały się bardziej zachłanne a języki złączyły się jakby w jednym namiętnym i niekończącym się tańcu. Gdy oderwali się końcu od siebie oboje byli w lekkim szoku że tak właśnie skończył się dzisiejszy dzień a zarazem szczęśliwi że właśnie tak się stało.

- To do zobaczenia Hinata-chan - pożegnał się po chwili Uzumaki.

- Do zobaczenia Naruto-kun. - od powiedziała, cała czerwona Hyuuga i weszła do domu. Natomiast blond włosy jonnin ruszył wolnym krokiem do siebie, wpatrując się pod drodze z uśmiechem w gwiazdy święcące na nocnym niebie.




*****************************************************************


No więc jeszcze raz przepraszam za błędy. Rozdział mnie nie zadowala no ale jest.
Proszę o komentarze czy jeszcze ktoś to czyta bo jak nie no nie ma sensu dalej pisać :p

No i oczywiście Bonus jak zwykle: