piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 10.

 No tak miało być wczoraj ale jest dzisiaj bo ojciec mi wparował do domu tuż przed publikacją i musiałam w trybie natychmiastowym wyłączyć komputer aby się nie zorientował. (W końcu mam szlaban xD) 
 W każdym razie rozdział dla was wszystkich i tych komentujących i tych cichych czytelników. 
 Dziękuję wam bardzo za ponad 6000 wyświetleń bloga i 20 obserwatorów. 
 Nigdy bym nie pomyślała że ta historia może zaciekawić aż tyle osób. Nie przedłużając zapraszam do czytania.


****************************************************************

 10.Wspomnienia.




 Sobotni poranek w Konohagakure. Granatowo włosa dziewczyna leży na swoim łóżku z uśmiechem na twarzy. Młoda Hyuuga rozmyślała nad wczorajszym dniem, przez chwilę, zaraz po przebudzeniu zastanawiała się nawet czy to nie był sen, naprawdę piękny ale tylko sen. Ale wczorajsze wydarzenia były prawdziwe, Naruto którego podziwiała większość swojego życia w końcu ja dostrzegł.
 Do tego ten wczorajszy pocałunek, to było niesamowite, nie czuła już przy nim ani trochę skrępowania, choć rumieńce na jej twarzy pojawiały się gdy tylko o nim pomyślała, ale to nic.
 W końcu sam powiedział że dodaje jej to uroku. Spojrzała na zegarek, pokazywał 8:30, najwyższa pora wstać pomyślała i tak tez zrobiła, wzięła szybki prysznic i przebrała się w swój codzienny strój, po czym zeszła na dół i wzięła się za przygotowywanie śniadania dla całej rodziny.



 W tym samym czasie w rezydencji klanu Uchiha, Sasuke zaczął realizację swojego dowcipu. Specjalnie wstał wcześnie rano aby zrobić im wszystkim śniadanie i zaparzyć kawy. Gdy skończył podszedł pod drzwi od pokoju Itachiego i zaczął głośno w nie pukać krzycząc.

- Itachi! Sakura! Śniadanie na stole! Aha, i bądźcie na przyszłość tak mili i róbcie to trochę ciszej, spać się nie dało przez te wasze jęki! - mówiąc to ledwo po wstrzymywał się od śmiechu, tym czasem za drzwiami zarówno Itachi jak i Sakura zerwali się na równe nogi słysząc jego słowa.  Oboje spojrzeli na siebie nawzajem niepewnie, zauważając że są w samej bieliźnie, spanikowana Sakura chwyciła z łóżka koc i okryła się nim szczelnie, na jej twarzy płonął rumieniec.
 Natomiast Itachi nadal stał w miejscu, patrząc się na nią, takim wzrokiem jak by popełnił wobec niej najgorszą zbrodnie na świecie. Stali tak wmurowani w podłogę przez dłuższą chwilę, pierwsza przerwała ciszę różowo włosa.

- Boże... Czy my...? - wyszeptała drżącym głosem.

- Nie wiem... kompletnie nic nie pamiętam poza naszą rozmową i Sake... - stwierdził spanikowany.

Zielonooka usiadła na podłodze i zaczęła płakać co go otrzeźwiło, podszedł do niej bliżej i zabrał głos patrząc jej prosto w oczy.

- Sakura, nie płacz. Ja.. Naprawdę cię przepraszam. Nie powinniśmy pić aż tyle tego Sake... Kuso! Spieprzyłem sprawę! - warknął przewracając krzesło, stojące niedaleko niego.  Dziewczyna wzdrygnęła się lekko ale nic nie powiedziała, a łzy wciąż wylewały się z jej oczu. Itachi usiadł załamany na łóżku wpatrując się tępo w podłogę. Długo siedzieli nie odzywając się do siebie, pierwszy uspokoił się czarnooki, zaczął analizować sytuację w jakiej się znaleźli.

- Sakura, musisz się ubrać i iść do domu, twoja matka na pewno się martwi... Zresztą chwila w samotności dobrze nam zrobi, pozbieramy myśli i wtedy porozmawiamy o tym co się wydarzyło... - zaczął mówić.

- Nie będziemy o niczym rozmawiać, ani teraz ani potem... - wtrąciła mu się w słowo Haruno.

- Ale Sakura... nie można tego tak zostawić... - próbował przemówić jej do rozumu.

- A właśnie że można... Chcę o tym zapomnieć, proszę pozwól mi na to - wyszeptała.

- Jeśli naprawdę tego chcesz to zejdę ci z oczu... Ale sama dobrze wiesz że uciekanie od problemu nic nie daje.. Przecież widzisz że od tamtej misji minęło tyle czasu a ty wciąż nie potrafisz sobie z tym poradzić... Rozumiem że przez to co między nami się wydarzyło czujesz się jeszcze gorzej... Ale sama wiesz że czasu nie da się cofnąć. - powiedział zatroskany.

- Żałuje że ci o tym powiedziałam, żałuję że poszłam z tobą na to przeklęte Sake, żałuję że w ogóle cię poznałam.- powiedziała cicho zbierając swoje rzeczy z podłogi. Itachi podniósł jedynie swoje spodnie i wyszedł z pokoju zostawiając ją samą. Wiedział jak wielkim ciosem było dla niej to co między nimi zaszło, ich wczorajsza rozmowa to była jedyna rzecz którą doskonale pamiętał...


Retrospekcja

- Przepraszam, tylko nie potrzebnie zawracam ci głowę... Na pewno masz dużo lepsze zajęcia niż siedzieć tu ze mną. - powiedziała różowo włosa.

- Daj spokój Sakura, widzę że masz jakiś problem z którym sobie nie radzisz. - odpowiedział Uchiha.

- Już jest dobrze - powiedziała cicho unikając jego wzroku.

- Mnie nie oszukasz, dobrze wiem jak wygląda wzrok człowieka cierpiącego, widzę go codziennie rano w lustrze. Masz ten sam wzrok Sakura, wiem że to może być dla ciebie ciężkie ale powinnaś z kimś o tym porozmawiać, zrzucić z siebie ten ciężar. Oczywiście nie muszę to być ja, porozmawiaj o tym z kimś komu naprawdę ufasz. To faktycznie działa. - zadeklarował czarnooki. Dziewczyna milczała chwilę, po której zabrała głos.

- Itachi... A ty... Miałeś kogoś takiego komu mogłeś to powiedzieć? Kto naprawdę cię rozumiał? - zapytała niepewnie. Czarnowłosy przymknął delikatnie swoje oczy biorąc łyk Sake po czym zaczął swoją opowieść.

- Miałem i bardzo mi to pomogło. Długo nie mogłem się pozbierać po tym co zrobiłem moim znajomym, rodzinie... Ale miałem kogoś kto mnie rozumiał, mój partner z Akatsuki, Kisame znał mój ból, on też musiał zabijać swoich towarzyszy dla dobra swojej wioski. Dla jak to zwykł mawiać "większego dobra". Wiedział co czułem tamtej nocy i to wystarczyło bym mógł dalej funkcjonować, żyło mi się dużo lepiej ze świadomością że nie jestem w tym sam, że ktoś doskonale mnie rozumie. Obaj z Kisame dołączyliśmy do Akatuski aby czynić dobro... Z czasem jednak ich metody coraz mniej nam odpowiadały aż w końcu postanowiliśmy odejść. Ja spotkałem Naruto, pogodziłem się z bratem a on? Z tego co wiem wrócił do Kirigakure, chciał wszystko wyjaśnić, ale Mizukage nie słuchała go i wysłała do więzienia... Myślałem nawet czy go nie odbić ale od kiedy znów jestem shinobi Konohy nie mogę sobie pozwolić na takie wyskoki... - zakończył lekko podłamany.

 Różowo włosa patrzyła na niego dziwnym wzrokiem, dopiero teraz dotarło do niej co tak na prawdę musiał przejść, własnoręcznie zabił swoich rodziców... Naprawdę dużo w życiu wycierpiał, kto inny mógł by ją zrozumieć? Kto inny mógł by stać się jej powiernikiem jak nie on. Czuła że może mu powiedzieć o wszystkim co wtedy się wydarzyło, zaczęła opowiadać a on przysłuchiwał się jej słowom skupiony.

Półtora roku wstecz od powrotu braci Uchiha do wioski.

Dookoła ledwo trzymającej się na nogach kunoichi leżały zakrwawione ciała jej towarzyszy z drużyny oraz ich przeciwników. Został już tylko jeden, wysoki brązowowłosy facet, o brudno-zielonych oczach. Ona była już kompletnie bez chakry, natomiast on stał parę metrów od niej jedynie lekko raniony w ramię. Zaczął powoli się do niej zbliżać a potem była już tylko ciemność. Gdy się ocknęła nic nie widziała, ktoś przewiązał jej oczy przepaską, ręce i nogi miała skrępowane jakimś sznurem, jedyne co wiedziała na pewno to to że siedzi na krześle, chciała się uwolnić przy pomocy chakry, ale nic z tego nie wyszło, coś zawzięcie blokowało jej dopływ. Mimo to Haruno usilnie próbowała wyrwać się z więzów, zaczęła wołać głośno o pomoc, to wtedy usłyszała jego głos.

- Nawet nie próbuj uciekać ani wyzywać pomocy suko, i tak cię tu nikt nie usłyszy a jedynie mnie zdenerwujesz. - warknął.

 Zielonooka momentalnie zamilkła, nie zdawała sobie sprawy że ktoś jeszcze jest tu z nią. Czego mógł od niej chcieć? Czemu jeszcze jej nie zabił jak innych? Co z nią zrobi? Te pytania krążyły po jej obolałej głowie.

- Dobrze, a teraz powiesz mi grzecznie wszystko co wiesz na temat sił defensywnych Konohy, ich ilość, i umiejętności. I nie próbuj kłamać że nic nie wiesz. Dobrze wiem że jesteś uczennicą Hokage. - zaśmiał się złowieszczo.

 Haruno znieruchomiała skąd on to wiedział? Tak miała dostęp do tych wszystkich informacji... Bardzo często pomagała swojej mistrzyni przy wypełnianiu dokumentów... Ale nie może zdradzić mu tych informacji, na pewno jego intencje nie są dobre, co jeśli wykorzysta te informacje i zaatakuje Konohe? Musi za wszelką cenę milczeć.

- Ehh a miałem nadzieje że będziesz współpracować... No trudno więcej zabawy dla mnie. - zaśmiał się, a jego głos przepełniała ta sama złowieszcza nutka co przed chwilą.

 Po paru minutach ciszy Haruno miała nadzieje że po prostu gdzieś odszedł, ale szybko okazało się że nadzieja jest matką głupich. Poczuła zimno metalu przy swoim ramieniu a potem okropny ból po chwili znów i znów go odczuwać, pojedyncze, ostre cięcia były kierowane prosto na jej obolałe ciało, napastnik tylko śmiał się gdy ona za wszelką cenę starała się nie krzyczeć, nie chciała okazywać bólu, uparła się że chociaż ten ostatni raz w swoim życiu nie będzie płakać, że odejdzie z tego świata z godnością. Sama nie wiedziała jak długo ją torturował? Czy kilka minut? Czy też godzin? A może dni. Wszystko co czuła to jedynie wieczne i niekończące się cierpienie. Nagle przestał już myślała że to koniec że dotarło do niego że nie wydusi z niej żadnych informacji. Że za chwilę skończy się jej męczarnia. Jak bardzo się myliła...

- Taka jesteś twarda? To ciekawe jak ci się to spodoba - zakpił.

Chwile po tych słowach poczuła jego oddech na swojej szyi. Facet zdarł z niej zakrwawione ubranie, wtedy była już pewna co za chwilę się wydarzy. Przez krótki moment zapragnęła powiedzieć mu wszystko co wie o Konoha i jej strategiach, ale wtedy przez jej umysł przewinęły się uśmiechnięte twarze jej rodziców i przyjaciół, nie mogła im tego zrobić, poza tym nawet gdyby powiedziała mu wszystko co wie, nie miała żadnej gwarancji że puści ją wolno, zaczęła płakać, tak bardzo nie chciała, ale była zbyt słaba... Poczuła jego ręce błądzące po jej nagim ciele, a potem był już tylko wszechogarniający ból i upokorzenie.
Nie wiedziała jak długo ją gwałcił, po pewnym czasie było jej już wszystko jedno, czekała z utęsknieniem na jedną z tych kilku chwil gdy traciła przytomność i nic nie czuła. W czasie jednego z takich momentów do kryjówki w której się znajdowała wdarł się oddział AMBU z samą Tsunade na czele. To był jedyny raz gdy Hokage opuściła wioskę w innych celach niż dyplomatyczne, gdy rozwaliła drzwi od pomieszczenia w którym znajdowała się różowo włosa i ujrzała ją całą nagą, zakrwawioną i nieprzytomną, przywiązaną do krzesła wpadła w szał. Zaczęła z niewiarygodną prędkością biec w głąb kryjówki rozwalając każdą napotkaną przez siebie przeszkodę w drobny mak. I wtedy do zauważyła, brązowowłosy, wysoki facet stał z przerażonym wzrokiem pod ścianą. Jego koszula i spodnie były całe w krwi... W krwi Sakury, jednym szybkim ruchem doskoczyła do niego złapała za łachy i zaczęła uderzać nim w każdą ścianę tego pomieszczenia, serwując mu w między czasie prawe sierpowe, prosto w brzuch. Po jednym z takich rzutów stracił przytomność a z jego ust płynęła strużka krwi. Tsunade podeszła do niego i podleczyła go na tyle aby odzyskał przytomność, złapała go za ubranie i postawiła przy ścianie.

- To za moją uczennice. - syknęła i przebiła mu serce kunaiem który wyjęła z kabury. Po chwili odrzuciła jego martwe truchło i puściła się biegiem do pokoju w którym znajdowała się Sakura. Był już przy niej medyk z AMBU. Odepchnęła go i wyrzuciła z pomieszczenia, po czym sama zaczęła leczenie. Gdy pozbyła się wszystkich ran, które mogła uleczyć w tych warunkach, zdjęła swój płaszcz i owinęła go wokół wciąż nieprzytomnej Haruno po czym wzięła ją na ręce i wymaszerowała z kryjówki. Momentalnie znalazł się przy niej cały oddział.

- Hokage-sama, poza trupem w jednym pokoju nie ma tam nikogo. - zameldował.

- Wysadźcie to miejsce w cholerę - warknęła, i ruszyła w drogę powrotną do wioski. Trójka AMBU została na miejscu i zajęła się podkładaniem ładunków a dwoje z nich ruszyło za Tsunade. Gdy dotarli do Konoha, sanninka zaniosła swoją podopieczną do szpitala i zajęła się nią osobiście, oczywiście gdy przyjaciele różowo-włosej dowiedzieli się że została odbita z rąk porywaczy natychmiast zjawili się w szpitalu, Hokage jednak nie pozwoliła im jej odwiedzić co trochę ich zaskoczyło ale nie mieli wyjścia w końcu to Hokage i trzeba się jej słuchać, najgorsze katusze przeżywali jej rodzice którzy również nie dostali zgody na odwiedziny. Gdy po 3 dniach Haruno odzyskała przytomność zauważyła przy swoim łóżku Tsunade, momentalnie stanęły jej przed oczami wydarzenia z ostatnich dni, zaniosła się płaczem, blondynka przytuliła ją mocno mówiąc.

- Cii.. Już teraz wszystko będzie dobrze. Jesteś w domu i jesteś bezpieczna, już nikt cię nie tknie. - szeptała jej do ucha. Sakura długo wtulała się w swoją mentorkę powoli odzyskując spokój.

- Czy wszyscy już wiedzą.. że on... - w tym momencie głos ugrzęzł jej w gardle. Sanninka od razu domyśliła się o co chciała zapytać.

- Nikt nie wie, nawet lekarze, jedynie ja i AMBU, ale wydałam im wyraźny zakaz mówienia o tym. - powiedziała z powagą. 

- To dobrze... - wyszeptała różowo włosa zapadając po raz kolejny w sen.

 Niestety od tej rozmowy jej stan psychiczny wcale się nie polepszył a nawet było dużo gorzej, dziewczyna nie chciała jeść ani pić, nie chciała z nikim rozmawiać. Nawet ze swoimi rodzicami czy przyjaciółmi którzy w końcu, po wielu prośbach, otrzymali od Tsunade pozwolenie na odwiedziny. Hokage próbowała tłumaczyć innym jej zachowanie torturami które zostały na niej użyte, ale sama dobrze wiedziała że najgorszym co się tam wydarzyło był ten gwałt... Zupełnie nie wiedziała jak jej pomóc, dni mijały a sytuacją wcale się nie poprawiała, gdyby nie te wszystkie kroplówki odżywiające Haruno już dawno była by na tamtym świecie. Aż w końcu tydzień po powrocie nastąpił przełom, Sakura zaczęła jeść i rozmawiać z przyjaciółmi i rodzicami, wciąż jakość tych rozmów pozostawiała wiele do życzenia, ale przynajmniej się odzywała. Tsunade uznała to za znak że w końcu pogodziła się z tym co się stało, dlatego już na drugi dzień wieczorem wypisała ją ze szpitala do domu. Niestety jak się później okazało poprawa jej stanu psychicznego nie była prawdziwa, zrobiła to tylko po to aby wydostać się ze szpitala. Jeszcze tej samej nocy uciekła z domu i po prostu zniknęła. Następnego dnia rano została znaleziona w lesie, przez Hinatę, którą ojciec wysłał po zioła do ich leczniczej maści, miała podcięte żyły i była nieprzytomna, gdyby leżała tam choć parę godzin dłużej jak nic by się wykrwawiła. Po tym jak młoda Hyuuga zaniosła ją do szpitala, Tsunade wyjaśniła jej co tak naprawdę stało się Sakurze, poprosiła też ją by się nią zajęła i nie mówiła nikomu prawdy o tym co się wydarzyło. Przez długie tygodnie Hinata przesiadywała u Sakury rozmawiając z nią i pocieszając, po dwóch miesiącach Haruno zaczęła wracać do normalności lecz stanowczo odmawiała udziału w jakichkolwiek misjach. Hokage doskonale ją rozumiała i nie zmuszała jej do tego, w ramach zastępstwa zaproponowała jej staż w szpitalu, miesiące mijały a różowo włosa powoli wracała do codzienności, zaczęła nawet wyruszać na misję z drużyną Kurenai, była dla nich wsparciem medycznym. Po roku od tego zdarzenia wszystko wróciło prawię do normy, wciąż zdarzało się jej rozpłakać gdy przypominała sobie tamte wydarzenia, ale nie zdarzało się to jakoś specjalnie często. Potem wrócił Naruto i reszta, Uzumaki był dla niej jak brat dlatego radość z jego powrotu skutecznie przysłoniła smutek który tkwił gdzieś w jej głębi...




Po tym wszystkim co przeszła... po tym jak mu się zwierzyła z najgorszych lęków a on po prostu się  z nią przespał... Miała prawo tak się zachowywać. Mimo iż nie zrobił tego specjalnie czuł się cholernie winny. Walnął ze złością w ścianę, od której odpadła odrobina tynku, a odgłos uderzenia poniósł się echem po domu.

W tym czasie w jego pokoju załamana różowo włosa skończyła się ubierać. Otworzyła drzwi i po cichu zeszła na dół po czym wyszła z rezydencji Uchiha. Miała ochotę biec gdziekolwiek byle daleko stąd, ale czuła się zbyt wyczerpana żeby to zrobić, jak by opuściły ją wszystkie siły. Powoli ruszyła w stronę swojego domu, starając się nie myśleć o Itachim, mimo to w jej głowie wciąż przewijała się jego zatroskana twarz i ból jaki wyrażała gdy opuszczał pokój. W końcu to nie była tylko jego wina... on też nic nie pamiętał. Jak mogła się wobec niego tak podle zachować... Zajęta rozmyślaniami omal nie minęła swojego domu. Stanęła przed drzwiami, zrobiła parę głębszych wdechów i nacisnęła na klamkę.

- Sakura! Gdzieś ty była?! - krzyczała jej matka która wyłoniła się z drzwi prowadzących do kuchni. Podbiegła do niej i przytuliła ją mocno.

- Martwiłam się o ciebie! Wyszłaś wczoraj rano tak bez słowa.. I nie wróciłaś na noc! Nawet nie wiesz jak się bałam! Byłam chyba u każdego z twoich znajomych i nikt nie wiedział gdzie jesteś! Nigdy więcej mi tego nie rób! - krzyczała wciąż tuląc ją do siebie. Gdy w końcu się od niej oderwała zobaczyła w jakim stanie jest jej bluzka spojrzała na nią groźnie.

- Mogę wiedzieć gdzieś ty była i co robiłaś? - zapytała wkurzona pokazując palcem na jej bluzkę w której brakowało kilku guzików.

- Po pierwsze bardzo cię przepraszam mamo. A jeżeli chodzi o te bluzkę... to naprawdę zabawna historia - zaśmiała się nerwowo starając się wymyślić jakąś w miarę sensowna wymówkę.

-  Bo widzisz siedziałam sobie na swoim ulubionym drzewie w parku i podziwiałam chmury, i tak jakoś wyszło że zasnęłam, rano musiałam się jakoś nie odpowiednio poruszyć na gałęzi i zaczęłam spadać co mnie obudziło. Użyłam chakry aby przytrzymać się pnia ale gałęzie lekko mnie pokiereszowały... - zmyślała, nigdy nie była dobrym kłamcą, czuła że jej matka tego nie kupi.

- Skoro tak to dlaczego tylko ubranie ucierpiało? - zapytała podejrzliwie.

- Bo.. eee... No ja też miałam kilka zadrapań, no ale je uleczyłam, w końcu jestem medycznym ninja. - odpowiedziała dumna z siebie i swojej pomysłowości.

- Ehh no dobrze ale nigdy więcej mi tego nie rób! Masz szczęście że twój ojciec jest teraz u twojej babci, bo jak nic dostała byś za to wieczny szlaban.

- Tak wiem mamo.. Jeszcze raz przepraszam, mogę iść do siebie się przebrać? - zapytała.

- Idź, idź młodej dziewczynie nie przystoi chodzić w takim podartym ciuchu. - stwierdziła pani Haruno i wróciła do kuchni.

Różowo włosa udała się do swojego pokoju gdzie szybko zrzuciła z siebie ubrania i skoczyła do łazienki pod prysznic. To zawsze ją uspokajało, strumienie wody płynęły po jej ciele jak by wysysając z niej wszelkie złe emocje. Gdy z niej wyszła rzuciła się na łóżko i zaczęła analizować sytuację w której się znalazła. Po pierwsze miała ogromne szczęście że od czasu jej psychicznego załamania półtora roku temu, jej matka stanowczo unikała stresowania jej w jakikolwiek sposób lub dawania jej jakichkolwiek kar. Po drugie może i spała z Itachim, ale czy trzeba było robić z tego aż taka aferę... w końcu to nie była ta sama sytuacja co półtora roku temu, tutaj oboje tego chcieli, fakt że byli pijani nic nie zmieniał. Poza tym, nie znała go długo ale zdążył zdobyć jej zaufanie i zostać jej przyjacielem, jak by tego było mało był jedną z nielicznych osób w wiosce która była w stanie zrozumieć jej ból. Gdyby mogła zmieniła by słowa których wobec niego użyła, wcale nie żałowała tego że go poznała. Był miły, dobroduszny i do tego zabójczo przystojny. Jak mogła go tak potraktować. Czuła się z tym fatalnie. Postanowiła że prześpi się trochę i pójdzie go przeprosić oraz porozmawiać na temat tego jak mają traktować to co między nimi zaszło.



**************************************************************

 No więc napisałam... A napisałam to hmm.. sama nie wiem jakiego słowa użyć. Dziwnie? Nie to też nie pasuję.
W każdym razie coś mi w tym rozdziale nie odpowiada ale mam nadzieję że go jakoś z cierpieliście.
Mam nadzieje że wybaczycie mi też że opisałam wspomnienia Sakury w ten sposób a nie jako ona sama.
Z boku po prawej stronie dodałam pole tekstowe w którym będę pisać do kiedy najpóźniej pojawi się nowa notka.
Mam nadzieje że nie przeszkadza wam nowy wygląd bloga, po prostu miałam dość ciemnych kolorów :P

Bardzo też proszę o komentarze ponieważ one naprawdę pomagają.

I tradycyjny już Bonus a nawet 3 :D





 





14 komentarzy:

  1. LOL xD Tekst Saskuacza świetny! Chciałabym widzieć ich miny wtedy ^3^
    Mówisz, że ekspresowa ewakuacja z kompa? Skąd ja to znam.. ;P
    Wiesz co mi się teraz widzi..? Saku i Itaś dowiedzą się, że Uke tylko sobie z nich robił jaja i wcale się ze sobą nie przespali i będą się na nim mścić.. Tak wiesz.. Tak fajnie ;>
    Wbijaj do mnie, też dodałam rozdział xP

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje wpisy są coraz ciekawsze :)
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo ;)
    Jak to głupia gadka Sasuke potrafi zniszczyć dzień. Powiem ci, że taki trochę nijaki ten rozdział, muszę przyznać. Nic prócz retrospekcji się tak na prawdę nie wydarzyło.
    Jak dla mnie tamten szablon był lepszy. Wszystko przejrzyście widziałam, a teraz litery mi się plączą. No, ale to może być tylko moje odczucie.
    Czekam z niecierpliwością na moment, kiedy Sakura wpadnie w szał i zemści się na byłym kochasiu :3

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że Sasuke się przyzna albo oni się domyślą, głupi Sasek, coś takiego zrobić. Mi osobiście bardzo podobało się to, że Tsunade i ANBU uratowało Sakurę(no wiesz tak podniośle). Niech Itachi trochę pokwapi się z wyjaśnieniami, to on jest za to bardziej odpowiedzialny. Doskonale rozumiem, co to znaczy cichcem skradać się do kompa:).

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię Sakury, ale ta historia ahhh smutna. Dobrze że jakoś się pozbierała. Co do Sasuke to kurde balans!!! Tortury to za mało!!! I do tego jeszcze chce wykorzystać Ino. No nie, udusze go własnoręcznie!! -.-
    Mam nadzieję, że Itaś jakoś się zreflektuje po tym wszystkim. No i że tamten idiota się przyzna do żartu! O.o UKE to ma tupet... nie ma co awrrr!
    Historia zaczyna się rozkrecać ;>. Jakaś misja by się przydała czy coś, nie sądzisz? ^^
    Czekam na next! Życzę duuużo weny ;)!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm, wszystko fajnie i super śmiesznie do czasu retrospekcji, jednak skąd mógł wiedzieć. Według mnie wina stoi po stronie Itachiego i Sasuke po połowie. Zmyślona historia z drzewem super, nie wiedziałem że takie bajery umie :D Co do zmiany wyglądu bloga, jest w porządku, przy dłuższej lekturze może znużyć oczy, jednak fajnie to wygląda ;) Rano tylko daje strasznie po oczach ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja Sakure lubie, byla bardzo niezdarna i w ogole, ale bardzo ja cenie i szanuje. Za sasiem nie przepadam, dla mnie to moglby sobie reke podac z Ino- swinka xD. Ale on postepuje CHAMSKO. Sasuke psuje mi humor i dobre samopoczucie. Co to nie on...
    Ps. widze bardzo ladny szablon. Sliczny !!!!
    czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  8. No nieźle się zabawili, a teraz co? Ciąża?:P Marzeniem Sasuke było odbudowanie Klanu ale Itachi chyba się za to zabierze jako pierwszy. ;)

    Pozdrawiam i zapraszam na mój nowo powstały blog:
    http://buried-in-a-shadow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sasuke wykręcił im tylko numer, do niczego nie doszło bo byli zbyt narąbani i usnęli "przed". ;)

      Usuń
  9. O matko boska ;D Notka - normalnie miód, cud i orzeszki :D Nie mogłam się oderwać od czytania kiedy zaczęłam ;D
    Sasuke i jego zesty xD tradycyjnie wysunął pochopne wnioski xD Nawet nie wie, jak tym razem jego zemsta wpłynęła na Sakure ;]
    Jej opowieść była taka.... niespodziewana, gdybyś darowała sobie opis jej powrotu zdrowia psychicznego, to nie pasowałoby mi to, jednak napisałaś to idealnie, albo raczej IDEALNIE ;D
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :) Pozdrawiam :*

    (www.naruhina-lovestory.bloog.pl, propo ja byś mogła daj opcje w ''komentarz jako: Nazwa/Adres URL'' czasem LJ niestety szwankuje :P)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam do mnie na nowy rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Co za idiota! Ale bym mu zajebała, za przeproszeniem. Niech się dowie co tak naprawdę zrobił ten cham. O Sasuke mowa. Ale do rzeczy. Przeczytałam Twojego bloga w niecałą godzinę i nie żałuję ^^ Jest genialny, bardzo lubię ItaSaku, fajna para byłaby z nich... Ale nie będzie :< Trudno. Czekam na następną notkę. I w międzyczasie zapraszam na mój blog: http://sakurainakatsuki.blogspot.com/
    Pozdrawiam gorąco i życzę duużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    dopiero co tutaj trafiłam, opowiadanie bardzo mi się spodobało, czyta się rewelacyjnie, no i podoba mi się, że jest Itachi i Sasuke w wiosce. Pojedynek między Naruto i Sasuke przeciw Kakashi'emu rewelacyjny, uśmiałam się ze słów Sasuke,z e nie będzie walczył przeciw Naruto, bo nie chce wylądować w szpitalu na miesiąc ;] No i wszyscy mieszkańcy poznali prawdziwe nazwisko Naruto. Naruto i Hinata cudo, nie mdleje na jefo widok... W tym rozdziale dowiedzieliśmy się trochę o przeszłości Saskury, psikus Sasuke, no może był zabawny, no ale... oby prawda wyszła na jaw, no trochę Sakura przegięła mówiąc takie słowa Itachi'emu, oby go przeprosiła.....
    Weny, multum weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Komentarz nic nie kosztuje a daje mi motywację dlatego zostaw po sobie ten ślad. [ Proszę o polecanie swoich blogów o dziale "Wasze blogi" a nie w komentarzach pod notkami. ]