poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 8



Okey, po przekimaniu praktycznie całej niedzieli czuję się dużo lepiej, choć nie ukrywam, że wciąż kiepsko.
 

W każdym razie, dziękuję za tylu obserwatorów i wejść na bloga. Co do blogów, które zostały mi ostatnio polecone w komentarzach, to obiecuję, że przeczytam wszystkie, ale dopiero w środę.

Notka wciąż nie jest taka, jaka bym chciała, ale przynajmniej długość nie jest taka jak w ostatniej.
 

Rozdział z dedykiem dla Ushio, jak przeczytasz to pewnie zrozumiesz, czemu.
 

Aha, i antyfani pewnego paringu - nie bijcie mnie za ten rozdział, bo to wcale nie będzie tak jak się wydaje, musicie mi zaufać xD

A! I zapomniała bym o najważniejszym. Życzę Wam w nowym roku dużo szczęścia, jak najmniej fillerów w anime, dobrej mangi i Itasiowych snów każdej nocy.



No więc zaczynamy!


*******************************************************************





8. DRUŻYNA SPECJALNA




- Z przykrością stwierdzam, że wraz z radą doszliśmy do wniosku, że ranga chuunina nie byłaby dla was odpowiednia... - stwierdziła Tsunade.
 

Wszyscy poza Itachim stali zszokowani, nie dowierzając w to, co usłyszeli. Przecież Naruto i Sasuke walczyli świetnie, powinni zostać chuuninami.. No ale decyzja Hokage była niepodważalna.

- Ej, nie róbcie takich min, jeszcze nie skończyłam mówić - parsknęła śmiechem piąta.

- Uznaliśmy, że ranga chuunina nie byłaby dla was odpowiednia, gdyż wasze umiejętności są na wyższym poziomie, dlatego też chcielibyśmy wam zaproponować rangę jonnina. Z tym warunkiem że do ukończenia 20. roku życia nie posiadalibyście własnej drużyny genninów.
 

- Co wy na to? - zapytała sanninka.
 

- No pewnie, że się zgadzają!! - wykrzyknęła Sakura, starszy z Uchiha zmroził ją wzrokiem. Jakby nie patrzeć, to była ich decyzja i nie powinna się do tego mieszać. Po chwili ciszy głos zabrał Naruto:
 

- Tsunade, skoro nie będziemy posiadali własnej drużyny, to z kim będziemy współpracować na misjach? - zapytał.
 

- I to jest dobre pytanie - w razie waszej ewentualnej zgody, utworzymy dwie drużyny specjalne: jedna składająca się z 4 jonninów i 3 chunninów, a druga - z 3 jonninów i 5 chuuninów - odpowiedziała hokage.
 

- Hmm.. a jakie dokładnie byłyby jej składy? - wtrącił milczący do tej pory Sasuke.

Piąta wyjęła ze swojej kieszeni listę i zaczęła czytać.
 

- Drużyna 13 skład: Kapitan, Kakashi Hatake jego zastępca Itachi Uchiha oraz Naruto Uzumaki, Sasuke Uchiha oraz medyczny ninja Sakura Haruno plus zwiadowca Hinata Hyuuga. Do tego Kiba Inuzuka jako tropiciel. - schowała listę z powrotem do kieszeni aby po chwili wyjąć drugą i znów zacząć czytać. - Drużyna 14 skład: Kapitan, Maito Gai jego zastępca Shikamaru Nara oraz Neji Hyuuga zwiadowca i tropiciel Shino. Ino Yamanaka będzie w tym składzie medycznym ninja. W drużynie tej będą się również znajdować Rock Lee, Chouji Akimichi oraz Tenten.. Wszystko jasne? - zapytała.
 

- Tylko jedno pytanie - wtrącił Itachi.

- Byle szybko nie mam czasu, by stać tu cały dzień i z wami gawędzić - westchnęła Tsunade.

- Powiedziałaś, że w mojej drużynie będzie 4 jonninów, a ja będę zastępcą Kakashiego, jako że obecnie Naruto i Sasuke są jonninami to domyślam się, że ja również dostałem awans? - powiedział

- No tak, wiedziałam, że zapomnę o czymś powiedzieć. Twoje domysły są prawidłowe Itachi, omówiliśmy wszystko i wraz z radą doszliśmy do wniosku, że nie potrzebujesz egzaminu, w końcu twoje umiejętności są już na poziomie jonnina, jeśli nie lepszym.

- Skoro wszystko jest już jasne, to zostaje mi tylko dowiedzieć się, czy zgadzacie się na taki układ? - zapytała lekko zdołowana, gdyż wiedziała że w jej gabinecie czeka na nią spora sterta papierów do wypełnienia. Sasuke i Naruto spojrzeli na siebie nawzajem, po czym obaj zabrali głos:
 

- Zgadzamy się - powiedzieli z uśmiechem.

- A więc dobrze, w takim razie mam coś dla was - mówiąc to, piąta wyjęła z kieszeni płaszcza zwój, który rozwinęła mówiąc "Kuchiyose no jutsu", z szarego dymu wyłoniły się trzy kamizelki jonninów. Podała każdemu z nich po jednej i znów zabrała głos: - Gratuluję całej waszej trójce, od dziś oficjalnie jesteście jonninami Wioski Ukrytej w Liściach, a do czasu powrotu Kakashiego do zdrowia, to ty, Itachi, obejmujesz dowództwo nad drużyną 13. A teraz wybaczcie, ale muszę wrócić do swoich obowiązków - powiedziała i ruszyła w stronę wyjścia z areny.
 

Przez parę pierwszych sekund wszyscy stali w ciszy oswajając się z wszystkimi wydarzeniami, które miały dzisiaj miejsce. Gdy już poukładali sobie wszystko w głowach głos zabrał Naruto.
 

- Gratuluje bycia vice-kapitanem, Itachi, babunia Tsunade sprawiła ci świetny prezent na urodziny. Pozwolisz, że też ci coś dam? - zaśmiał się, a wszyscy inni, nie licząc Sasuke, wpatrywali się w Itachiego zdziwieni, nikt nie wiedział że ma dzisiaj urodziny.
 

Naruto użył jutsu przywołania z gęstego dymu wyłoniła sie średniej wielkości żaba z pakunkiem przywiązanym do pleców, Namikaze odwiązał go, po czym podziękował i odesłał żabę, podając pakunek Itachiemu, ten od razu zabrał się za jago odpakowywanie. Gdy w końcu otworzył szaro-złote pudełko jego oczom ukazała się piękna katana o czarnej rękojeści ze złotymi wykończeniami.
 

- Jest piękna, dziękuję Naruto - odpowiedział oglądając katanę.
 

- Nie ma sprawy, wszystkiego najlepszego! - odrzekł z uśmiechem na twarzy blondyn.
 

- Eee... Wszystkiego najlepszego, Itachi. Przepraszam, że nic ci nie kupiłam... No ale, nie wiedzieliśmy, że masz dzisiaj urodziny... - powiedziała Sakura lekko zakłopotana.
 

- Nie wiedzieliśmy, wybacz - przytaknęła cała reszta.

- Dajcie spokój, nic się nie stało, sam prosiłem Naruto i Sasuke, żeby nic wam nie mówili, nie lubię świętować swoich urodzin. - odpowiedział.

- W każdym razie, musimy ci chociaż zaśpiewać! - wykrzyknął Kiba, a wszyscy mu przytaknęli i tak po chwili "Happy Birthday" niosło się echem po arenie, Itachi czuł się lekko zażenowany, nie lubił świętować dnia swoich urodzin, a co dopiero robienia z ich powodu takiej maskarady. Mimo to uśmiechał się sztucznie, a gdy w końcu przestali śpiewać podziękował im, po czym wszyscy rozeszli się do domów.





Rezydencja klanu Uchiha. Późne popołudnie. Obaj bracia nie dawno wrócili. Starszy z nich jest właśnie w trakcie rozpakowywania kolejnego prezentu.
 

- Mam nadzieję, że ci się spodobają, powinny pasować do tej katany od Naruto. - powiedział Sasuke z usmiechem na twarzy, który ostatnimi czasy można było u niego dostrzec dość często. Itachi skończył rozdzierać ozdobny papier, a jego oczom ukazały się rękawice shinobi ze srebrno-złotymi wykończeniami.
 

- Dzięki, są świetne, ale wiesz, że nie musiałeś. - odpowiedział, przymierzając je. Młodszy Uchiha tylko westchnął i ruszył w kierunku schodów, gdy już na nie wchodził został zatrzymany przez głos brata.
 

- Hej, poczekaj! Chciałbym z tobą pogadać - zawołał.

- O czym? - spytał Sasuke wracając do salonu.
 

- Chodzi mi o Ino.. Coś miedzy wami jest? - spytał.
 

- Co? Niee, sam rozumiesz, facet ma pewne potrzeby, które musi zaspokoić.. - zaśmiał się.

- Chcesz ją tak po prostu wykorzystać? - zapytał zszokowany czarnooki.

- Bracie, nie zgrywaj świętego, zresztą jak =by nie patrzeć mam prawie 18 lat, a wciąż jestem prawiczkiem. Ja?! Przecież dawniej leciała na mnie połowa dziewczyn z Akademii, jakby tego było mało, rozmawiałem na imprezie z Kibą i dowiedziałem się, że nawet ten młotek już z kimś był - odpowiedział zirytowany.
 

- Ehh... rób, co chcesz. Ale wiedz, że tego nie pochwalam - powiedział poddenerwowany.

- Och, nie zgrywaj niewiniątka, przecież widzę, jak patrzysz na Sakurę, normalnie rozbierasz ją wzrokiem, jestem pewien, że zrobiłbyś swoje przy byle okazji - warknął młodszy z braci.

- Może i mi się podoba, ale w życiu bym jej nie wykorzystał, zresztą ostatnio wydaje mi się coraz bardziej irytująca! - warknął wstając z kanapy i udał się bez słowa na górę, do swojego pokoju.







 

W tym samym czasie pewien blondwłosy chłopak wylegiwał się w swoim domu na łóżku, myśląc nad czymś intensywnie, co wyraźnie zdradzało jego zmarszczone czoło. Po paru minutach wstał gwałtownie i wyszedł z domu. Dość długo przemierzał ulice Konoha-Gakure, której ciemności rozjaśniały tylko nieliczne lampy. Nie było specjalnie późno, ale uliczki wiały pustkami. Po paru minutach marszu dotarł pod rezydencje klanu Hyuuga. Przeczesał ręką włosy, po czym zapukał w wielkie dębowe drzwi, które po paru sekundach otworzył mu Neji.
 

- O, Naruto! Co cię do nas sprowadza? - zapytał zdziwiony obecnością blondyna.

- Muszę pilnie porozmawiać z Hinatą. Mogę wejść? - zapytał.
 

- Jasne, wchodź - odpowiedział Neji i wpuścił go do środka.
 

- Chodź za mną, Hinata jest w swoim pokoju - powiedział i ruszył schodami na górę, a blondyn za nim. Gdy dotarli pod drzwi pokoju białookiej, Neji zapukał i zawołał.
 

- Hinata, masz gościa! Może wejść? - zapytał.

- T-tak, Neji-nii-san! - usłyszeli.
 

- Dobra, to ja idę do siebie, a i radze ci się streszczać, bo wujek nie przepada za wieczornymi gośćmi - powiedział brązowowłosy, po czym odszedł. Uzumaki stał przed drzwiami przez dłuższy czas z wahaniem w oczach, po chwili zdecydował się jednak nacisnąć klamkę. Pech chciał, że Hinata akurat podeszła do drzwi od drugiej strony z zamiarem ich otworzenia, przez co została uderzona drzwiami które popchnął niebieskooki, zachwiała się i upadła na podłogę, Namikaze zareagował natychmiast i przepraszając, podniósł ją z podłogi, sadzając na łóżku, a sam przykucnął tuż przed nią.
 

- Hinata-chan, gome, jestem kompletnym idiotą. Nic ci nie jest? - zapytał z troską. Dopiero wtedy granatowowłosa zorientowała się, kto ją odwiedził. Twarz chłopaka znajdowała się kilka centymetrów od niej. A jego niebieskie oczy wpatrywały się w nią intensywnie.
 

- Na... Na.. Naruto-kun - wyszeptała, rumieniąc się, po czym zemdlała i upadła na łóżko. 

Spanikowany Uzumaki, sam nie wiedząc, co robi, ściągnął z siebie koszulkę i zaczął wachlować nieprzytomną Hinate, ta po minucie odzyskała przytomność, gdy zobaczyła blondyna bez koszuli, zarumieniła się po same cebulki włosów.
 

- Hinata-chan, nic ci nie jest? Naprawdę nie chciałem cię trafić tymi drzwiami.. Debil ze mnie... - zaczął się tłumaczyć.
 

-N.. Nic mi się nie stało, Naruto-kun - wyjąkała białooka, była czerwona jak burak i wpatrywała się w nagi tors Namikaze, ledwo utrzymując się w rzeczywistości , dziwiła się sama sobie, że jeszcze nie zemdlała.
 

- Bo widzisz, przyszedłem tu, bo chciałem pogadać z tobą o czymś ważnym... ale zrobiło się już późno, więc może...etto.. może byś ze mną poszła jutro na spacer, czy coś.. moglibyśmy pogadać... - wydukał poddenerwowany, w pokoju zapanowała niezręczna cisza, Hinata nie mogła uwierzyć w to, co widzi i słyszy, półnagi Naruto stał w jej pokoju i zapraszał ją na spacer. To musiał być sen. Uzumaki uznał jej milczenie za odmowę, dlatego zarzucił na siebie koszulkę i przemówił, kierując się w stronę drzwi.
 

- Jeśli nie masz czasu czy coś.. to ja rozumiem. Będę już wracał do domu. - powiedział, wtedy to granatowowłosa oprzytomniała i zabrała głos.
 

- N... Nie. Bardzo chętnie pójdę z tobą na spacer - powiedziała, rumieniąc się jeszcze bardziej.
 

-To świetnie! To ja wpadnę po ciebie jutro w południe. Stawiam ramen! Do jura, Hinata-chan!- zawołał uradowany Namikaze i wybiegł z pokoju, zostawiając w nim zszokowaną i niedowierzającą w to, co się stało dziewczynę. Zaraz po opuszczeniu rezydencji klanu Hyuuga, Naruto udał się z powrotem do domu, aby wziąć prysznic i ochłonąć. Niby wszystkie jego przypuszczenia się sprawdzają, ale postanowił, że przed jutrzejszym spotkaniem z Hinatą uda się do Sakury, aby potwierdzić swoją hipotezę. Gdy wyszedł z łazienki od razu rzucił się na łóżko, długo rozmyślał nad tym, gdzie zabierze jutro Hinatę, aż w końcu zasnął.




***********************************************************************

No więc, wciąż nie jestem zadowolona z efektów, ale nie jest chyba aż tak tragicznie. Od dzisiaj już każdy rozdział powinien się pojawiać zgodnie z grafikiem.
 

Jeszcze raz szczęśliwego nowego roku Wam życzę!

Plus Bonus.

 

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 7

No więc napisałam.. Starałam się aby wyszedł dość długi, no ale wyszło jak wyszło, po prostu wciąż nie za dobrze się czuję i non stop boli mnie głowa a to nie ułatwia pisania.
Aha i Dziękuje bardzo za 3000wyświetleń bloga. Jesteście kochani.
Nie przeciągając zapraszam do czytania.

********************************************************************

7. DWÓJKA GENNINÓW KONTRA KOPIUJĄCY NINJA



SAKURA


- A więc za chwilę zobaczymy pojedynek Naruto Namikaze wraz z Sasuke Uchiha kontra Kakashi Hatake!

Po tych słowach na środku areny pojawił się Kakashi sensei, chwile potem podszedł do niego Sasuke, Naruto natomiast gdzieś zniknął by pojawić się po około minucie tuż obok Sasuke. Obaj stanęli na przeciwko mistrza, gdy usłyszałam komentarz Itachiego który prawdopodobnie mówił sam do siebie ale byłam na tyle blisko by go zrozumieć.

- Biedny Kakashi, przydało by mu się jakieś wsparcie inaczej nie ma szans... - mruczał pod nosem.

 Jego stwierdzenie bardzo mnie zaintrygowało dlatego spojrzałam na niego i zapytałam:

- Dlaczego Kakashi sensei miał by sobie z nimi nie poradzić? Przecież jest najlepszym ninja w naszej wiosce.. Wiem że Sasuke i Naruto polepszyli swoje umiejętności ale nie sądzę żeby dali mu radę...

- Sakura gdyby Kakashi walczył tylko z Sasuke, zgodził bym się z tobą. Ale nie jeśli walczy z Naruto, wiem że wciąż postrzegasz go jako głupiutkiego, lekko myślnego ninje, ale on już taki nie jest. Stał się bardzo silny, jest nawet silniejszy niż Jiraya. Zresztą za chwilę się przekonasz. - powiedział i skierował swój wzrok na arenę.

Naruto, silniejszy niż mistrz Jiraya? Nie możliwe. Itachi chyba przesadza, albo po prostu sobie ze mnie żartuje. Tak to pewnie był żart pomyślałam, a Shikamaru oznajmił początek walki.

Kakashi odsłonił swojego sharingana a Sasuke aktywował własny, natomiast Naruto użył kage bunshin no jutsu i stworzył dwa klony, spodziewałam się ich dużo więcej, lecz nie miałam czasu się nad tym zastanawiać gdyż Sasuke stworzył chidori i ruszył na Kakashiego, ten w ostatniej chwili uskoczył i odbił się od pleców Uchihy wysoko w górę, ten zakrecił gwałtownie i ruszył w stronę Naruto, już myślałam że chce go zaatakować gdy kopie Uzumakiego złapały się za ręcę i wyrzuciły skaczącego na nich Sasuke prosto w stronę Kakashiego, ten z braku możliwości uniku stworzył w powietrzu klona który odepchnął go w kierunku ziemi, nim jeszcze wylądował na glebie w jego kierunku poleciało mnóstwo kunai i shurikenów rzuconych przez Naruto i jego klony.
 Już myślałam że go trafią gdy naglę zniknęły. Zupełnie wyparowały... Jak to możliwe? Pytałam samą siebie, i wtedy to zobaczyłam oko mistrza Kakashiego wyglądało zupełnie inaczej niż zwykle, czarne łezki zastąpił nowy nie znany mi wzór.

- Co to? - zapytałam Itachiego. W końcu był Uchiha, powinien wiedzieć coś na ten temat.

 - Mangekyō Sharingan, w życiu bym nie pomyślał że ktoś z poza klanu Uchiha może go zdobyć.. Ale i tak uważam że Kakashi nie ma szans wygrać. - odpowiedział pewnym głosem.


Nie mogłam w to uwierzyć, Kakashi sensei posiadał słynnego mangekyō sharingana, a Itachi wciąż uważał że nie ma szans by wygrać z Sasuke i Naruto. Widać musiał wiedzieć coś więcej niż ja.
 Wróciłam do podziwiania walki. Tym razem to Naruto ruszył na Kakashiego który unikał wszystkich jego ataków odbijając jednocześnie kunaie rzucane przez Sasuke, nagle Naruto wykonał znak odwołania cienistego klona lecz żadna z jego dwóch kopi nie znikła z pola walki, za to przy jego oczach pojawiła się pomarańczowa obwódka, odskoczył z niebywałą prędkością od Kakashiego który zaczął tworzyć pieczęcie tak szybko że nie byłam w stanie dostrzec znaków które wykonuje, w tym samym momencie usłyszałam głos Sasuke: "Katon: Gōkakyū no Jutsu", wielka kula ognia zmierzała w stronę Kakashiego który właśnie skończył składać pieczęcie i wykrzyknął : "Suiton: Suiryūdan no Jutsu" z jeziora które było obok niego wyłoniły się dwa potężne wodne smoki, jeden ruszył w stronę ognistej kuli drugi zaś prosto na Sasuke, ten widząc co się dzieję szybko złożył pieczęć krzycząc: "Niech smok walczy ze smokiem! Katon: Gōryūka no Jutsu" Wykonane przez nich jutsu w obu przypadkach się zniwelowały, pozostawiając po sobie jedynie parę wodną.
 W tym momencie do akcji wkroczył Naruto sama nie wiem kiedy znalazł się tuż za Kakashim i trafił go rasenganem. Odleciał on parę metrów po czym podniósł się z ziemi.
 Chyba dotarło do niego że nie da sobie z nimi rady w pojedynku dwóch na jednego. Przykucnął na chwilę a gdy Naruto z kolejnym rasenganem w ręku znalazł się przy nim zrobił szybki unik i skierował swój sharingan prosto na Sasuke ten zaczął znikać wciągany jakby do spiralnej czarnej dziury. Po chwili całkiem zniknął, byłam przerażona, spojrzałam na Itachiego który po którym w żaden sposób nie było widać troski o los brata. Usiłowałam sobie wmówić że skoro Itachi się nie martwi to ja też nie muszę i Sasuke do nas wróci. Skupiłam się na dalszej części pojedynku, spodziewałam się że Naruto będzie wściekły po tym co stało się z Sasuke ale znów się pomyliłam co do jego zachowania. Stał spokojnie a z pod ziemi wyszedł jeden z jego klonów którego również odwołał a przy jego oczach znów pojawiły się pomarańczowe obwódki, pomyślałam że skoro Itachi odpowiedział mi dzisiaj już na tyle pytań to będzie również wiedział czym są te obwódki. Dlatego korzystając z małej przerwy w walce zwróciłam się do Itachiego:

- Wiesz może o co chodzi z tymi oczami Naruto?

- Masz zaszczyt widzieć perfekcyjne Sennin Mōdo, nawet mistrz Jiraya nie potrafi go używać go tak jak Naruto.

- Sennin Mōdo?! Czytałam o nim w książce... Podobno tylko kilka osób na całym świecie potrafi go używać! - nie mogłam uwierzyć że Namikaze to opanował, teraz już rozumiałam czemu Itachi był pewny zwycięstwa Naruto, jeśli ten tryb jest choć w połowie tak potężny jak czytałam to sensei nie ma szans...





ITACHI

Do tej pory sądziłem że Sakura jest miła, urocza i mądra ale te jej niekończące się pytania zaczynają mnie irytować. Czy ona ma choć trochę cierpliwości? Gdyby poczekała pięć minut dłużej przed zadaniem pytania nie musiała by tego robić bo po tym czasie odpowiedź nasuwała się sama.
 A pomyśleć że na imprezie tak dobrze się nam rozmawiało.No trudno będę miał dużo czasu by się nad tym zastanowić w domu teraz muszę się skupić na walce bo przegapię najciekawszy moment.
 Aktywowałem sharingana i spojrzałem na pole walki Kakashi był już bardzo wyczerpany dlatego wiedziałem że już niedługo Naruto wygra.
 Uzumaki stworzył dwadzieścia klonów które ruszył w stronę Kakashiego z wielkimi rasenganami, nie miał szans na unik gdyż pole rażenia technik było zbyt duże, był zmuszony do wciągnięcia ich mangekyō, udało mu się lecz padł na kolana wycieńczony wtedy też w jego kierunku ruszył Namikaze z rasenshurikenem w ręku. Jedyną nadzieją Kakashiego była ucieczka do wymiaru wytworzonego przez jego sharingana. Tak też zrobił, gdy technika Naruto przestała działać z czarnej spirali która pojawiła się w powietrzu wypadł Sasuke i nie przytomny jonnin. Shikamaru zabrał głos:

- Zwycięzcami walki są Naruto Namikaze i Sasuke Uchiha!- oznajmił.

Milczący do tej pory tłum, zaczął zszokowany bić brawo, a oddział medyków zabrał nieprzytomnego jonnina. Wtedy też odezwała się Hokage:

- Dziękuję za te bardzo ciekawą walkę. Myślę że to nam wystarczy aby przeanalizować wasze umiejętności. - stwierdziła.

-Hokage-sama, mam prośbę. - zawołał Naruto.

- Tak, słucham cię, o co chodzi? - zapytała.

- Czy mógłbym używać i nazwiska ojca i matki? - zapytał z nadzieją.

- Hmm czemu nie, A więc Naruto Namikaze Uzumaki i Sasuke Uchiha, udam się teraz na naradę po której poinformuję was czy zasłużyliście na range chuunina. - powiedziała po czym wzięła głębszy oddech i wykrzyczała:

- OGŁASZAM TEGOROCZNE EGZAMINY ZA ZAMKNIĘTE, NIESTETY W TYM ROKU NIKT NIE OTRZYMA RANGI CHUUNINA Z WYJĄTKIEM TEJ DWÓJKI - tu wskazała na Naruto i Sasuke - DECYZJA CO DO ICH EWENTUALNEGO AWANSU ZAPADNIE W CIĄGU NAJBLIŻSZEJ GODZINY. MOŻECIE WRACAĆ DO DOMÓW! - oznajmiła.

Wszyscy zaczęli powoli opuszczać arenę zostałem tylko ja i reszta przyjaciół Naruto i Sasuke. Przeskoczyliśmy przez płot i ruszyliśmy w ich kierunku obaj siedzieli na ziemi i chyba o czymś rozmawiali.
Gdy podeszliśmy Sakura rzuciła się na Naruto krzycząc jakim to świetnym stał się shinobi.
 Boże jak można aż tak nie wierzyć w możliwości Naruto.  Zaczynała mnie lekko irytować, na jej szczęście nim zdążyłem zwrócić jej uwagę, zauważyłem inną ciekawą sytuację mianowicie Ino rzuciła się na szyje Sasuke szlochając jak to bardzo się o niego martwiła gdy znikł, oraz zasypała go gradem pytań gdzie przeniosło go jutsu Kakashiego, o dziwo mój brat w żaden sposób nie okazywał aby to co robi Ino w jakikolwiek sposób mu przeszkadzało, postanowiłem że będę musiał z nim pogadać na ten temat gdy wrócimy do domu.
 Jako że została nam cała godzina zaczęliśmy rozmawiać o wszystkich stoczonych pojedynkach, i nawet nie zauważyliśmy kiedy minęła, a przed nami stanęła Tsunade wraz z radą jonninów i zaczęła mówić:

- Z przykrością stwierdzam że wraz z radą doszliśmy do wniosku że ranga chuunina nie była by dla was odpowiednia...


*****************************************************************

Tak wiem miał być długi a jest króciutki, ale naprawdę na nic lepszego mnie nie stać w tym tygodniu. Notka jest słaba i nawet ja to wiem no ale obiecałam więc jest. Mam w planach przespać całą niedzielę i się trochę ogarnąć więc w poniedziałek powinnam być już w formie i napisać normalną w miarę porządną notkę.
Następna będzie pisana jako zwykły narrator. Jeszcze raz Gome za jakość, długość i błędy ale naprawdę cały ten tydzień jestem wrakiem. Obiecuje że w poniedziałek się poprawię i spróbuje wam jakoś zrekompensować ten kiepski tydzień.

Tak ogólnie myśle żeby to skleić z rozdziałem 6 i całość zrobić jako Rozdział 6 co wy na to może tak być?

Plus taki bonus mały:

















piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 6

Jak obiecałam, zaczynam nadganiać rozdziały ta notka będzie dość krótka a nawet bardzo krótka i będzie wprowadzeniem do rozdziału następnego, jutro do godziny 19 będzie Rozdział 7 dłuższy niż wszystkie dotychczas.
Z dedykacją dla wszystkich tych którzy wytrwale czekają na notki.
Jako że w ankiecie był remis to ten rozdział będzie z perspektywy bohaterów a w późniejszych będą że tak powiem zamiany.

**************************************************************

6. EGZAMINÓW CIĄG DALSZY



W tle pobrzmiewał głos znudzonego Shikamaru " Zwycięzcą walki jest Uzumaki Naruto, następna walka Sasuke Uchiha kontra Kanami Kishimoto"



SAKURA

Naruto wygrał... "Zwycięzcą walki jest Uzumaki Naruto" słowa te odbijały się echem w moim umyśle. Nie sądziłam że może wygrać w tak łatwy sposób.. w końcu walczył z byłym Jonninem. Mało tego, po wygranej walce tak po prostu wrócił na swoje miejsce, to do niego nie podobne... Dobrze pamiętałam jego ostatni egzamin na chuunina, te okrzyki radości, bieganie po arenie z uśmiechem na twarzy. Szczerze mówiąc nawet nie widziałam ciosu kończącego pojedynek. 
 Był chyba szybszy niż Lee, usłyszałam jedynie huk i zobaczyłam gęsty kłąb dymu z którego po chwili wyłonił się Naruto stojący nad swoim pokonanym przeciwnikiem... 
 Z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk Ino.

- Do boju Sasuke! Skop jej tyłek! - krzyczała.

 Spojrzałam z powrotem na arenę, na przeciwko Sasuke stała dziewczyna na oko 15 lat, długie brązowe włosy do pasa, ubrana była w standardowy strój shinobi.
 Ogólnie nie wyróżniała się niczym szczególnym.

- Możecie zaczynać! - zawołał Shikamaru odsuwając się na bezpieczną odległość.

Wpatrywałam się w nich bardzo uważnie aby nie przegapić kluczowych momentów tak jak w pojedynku Naruto. Niestety jedyna zmiana jaką zauważyłam to to że w oczach Sasuke pojawił się sharingan.
 Był trochę inny niż ten który pamiętałam mianowicie miał 3 łezki, dobrze że wybraliśmy miejsca bardzo blisko ogrodzenia ponieważ nawet z takiej odległości bardzo ciężko było mi to dostrzec. Stali tak bez ruchu nie zamieniając miedzy sobą choćby słowa. Minuty mijały a oni wciąż tylko stali, tłum zaczął szeptać, zniecierpliwiony całą tą sytuacją. Gdy nagle z ust Kanami wydobył się krzyk przypominający agonalne wycie. Upadła na kolana trzymając się za głowę krzycząc niezrozumiałe wyrazy. Sasuke wciąż stał na swoim miejscu, i właśnie wtedy zrozumiałam, złapał ją w genjutsu zaraz po rozpoczęciu pojedynku.
 Już wiedziałam że nie miała szans, nie potrafiła się uwolnić a nie miała nikogo kto mógł by zakłócić jej przepływ chakry i przerwać jej męczarnie. Wiła się z bólu na pisaku przez kilka minut, aż w końcu do akcji wkroczył Shikamaru.

- Uczestniczka jest niezdolna do dalszej walki. Zwycięzcą walki jest Sasuke Uchiha.- wykrzyczał.

Po widowni rozniósł się pomruk zdziwienia i nie dowierzania a dziewczyna przestała się trząść i padła nie przytomna. Natomiast Sasuke uśmiechnął się przepraszająco, patrząc na Naruto po czym dezaktywował sharingana i wrócił na swoje miejsce, wśród innych genninów. Walki trwały jedne były bardziej fascynujace inne mniej, nie mniej żadna nie była tak krótka jak ta Naruto lub Sasuke, co według mnie świadczyło o wyrównanym poziomie przeciwników.
 Jedyną walką która wzbudziła moje zainteresowanie była walka Konohamaru z Kanem Inuzuką, był to chyba jeden z najdłuższych pojedynków podczas całego egzaminu i wydawal mi się najbardziej wyrównany. Mimo iż obaj nie zaprezentowali jakiś specjalnie zrównicowanych jutstu, wykazali się wytrwałością i wstawali po każdym ciosie swojego przeciwnika. Ostatecznie wygrał Konohamaru lecz był tak wycieńczony że nie był w stanie świętować.

 Gdy zakończyły się wszystkie walki egzaminacyjne, Hokage wraz z radą jonninów udała się na godzinną naradę w której kiedyś miałam okazję uczestniczyć jako protokolantka. Wiedziałam że na radzie tej wymieniają wszystkie zalety uczestników i to który pokazał najwięcej umiejętności dlatego zmartwiłam się lekko gdyż ani Naruto ani Sasuke nie mieli czasu się zaprezentować w tak szybko wygranych walkach. Po godzinie nerwowego czekania nadszedł czas ogłoszenia wyników egzaminu, głos zabrała Tsunade.

- Wszyscy walczyliście dzielnie, ale nie każdy z was posiada umiejętności potrzebne chuuninowi. Jak na razie wraz z radą jonninów widzimy dwóch odpowiednich kandydatów ale chcieli byśmy jeszcze coś sprawdzić. - tu zatrzymała się na chwilę by wziąć głebszy oddech.

- Mianowicie Naruto Uzumaki oraz Sasuke Uchiha. Wasze pojedynki były bardzo krótkie i nie mogliśmy wystarczająco ocenić waszych umiejętności dlatego też jeszcze raz staniecie do walki. Tyle że między sobą! - wykrzyknęła.

Stojący obok mnie Itachi drgnął niespokojnie, już miałam się go zapytać w czym problem gdy usłyszałam Sasuke mówiącego do Hokage.

- Tsunade-sama wybacz ale nie będę walczył z Naruto. - powiedział.

- Rozumiem że musisz mieć do tego jakiś powód Sasuke? - zapytała.

- Po prostu nie chcę wylądować na miesiąc w szpitalu. - odpowiedział lekko pod denerwowanym głosem.

- Ehh.. ale musimy jakoś sprawdzić wasze umiejętności. Czyżbyście nie chcieli zostać chuuninami? - powiedziała lekko rozczarowana. Chwilę potem głos zabrał milczący do tej pory Naruto. Nie ukrywam że myślałam że spróbuję przekonać Sasuke do tej walki lecz tak się nie stało.

- Tsunade, a nie mogli byśmy razem z Sasuke, zawalczyć przeciwko Kakashiemu? Walka z nim na pewno umożliwiła by nam pokazanie naszych wszystkich umiejętności... - przerwał mu oburzony krzyk widzów.

- Jak śmiesz podważać decyzje Hokage, potworze?! - zabolało, na jego twarz momentalnie zawitał smutek. Natomiast ja byłam wściekła, już chciałam wykrzyknąć do wszystkich jakimi to są debilami gdy usłyszałam krzyk mojej mistrzyni.

- JEŚLI KTOKOLWIEK JESZCZE RAZ OBRAZI OBECNEGO TU  NARUTO UZUMAKIEGO TO PRZYSIĘGAM ŻE OSOBIŚCIE WYWALĘ GO Z WIOSKI NA ZBITY PYSK!! - wielokrotnie widziałam ją wnerwioną ale to już był szczyt, żyłka na jej czole pulsowała niebezpiecznie, a oczy miotały błyskawice w stronę tłumu.
 Już myślałam że ruszy z miejsca i zacznie bić widzów gdy uśmiechnęła się podstępnie jak by wpadając na pewien pomysł, gdy znów zabrała głos był on dużo weselszy i dało się w nim usłyszeć nutkę dumy.

- DLA INFORMACJI WSZYSTKICH TU OBECNYCH OD DZISIAJ NARUTO UZUMAKI BĘDZIE UŻYWAŁ SWOJEGO PRAWOWITEGO NAZWISKA KTÓRE NALEŻY MU SIĘ PO JEGO OJCU - NAMIKAZE. - wykrzyknęła.

Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, Naruto był synem czwartego? Wiedziałam że to czwarty zapieczętował w nim demona, ale nigdy bym nie pomyślała że był jego synem.. Tłum tak jak ja nie mógł uwierzyć w jej słowa. Po kilku minutach tłum ucichł, a głos ponownie zabrała Hokage.

- A więc za chwilę zobaczymy pojedynek Naruto Namikaze wraz z Sasuke Uchiha kontra Kakashi Hatake!

*********************************************************************************

Taka krótka bo wszystko mnie dzisiaj boli plus serce znów daje o sobie znać tym nieprzyjemnym kłuciem.. i ogólnie jestem zgonem nie do życia. Jutro Rozdział7 planowany jako mega dłuuugi.  Błędy w rozdziałach 5-7 popoprawiam w sylwestra gdyż przez to głupie serce i pobyt w szpitalu mam zakaz wyjścia na imprezę i jestem skazana na rodzinkę...

Shinu




czwartek, 27 grudnia 2012

Liebster Award




Ushio nominowała mnie do nagrody Liebster Award, więc biorę się za odpowiadanie na pytania :3

Nie wiem czy tak można ale otrzymałam również nominację od Kakashii711 więc edytuję :D
 
Zasady (pozwoliłam sobie skopiować od Ushio która skopiowała od Ayumu xD):
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.



Pytania Ushio

 
1. Ulubiony bish z anime?
Itachi Uchiha
2. Ulubiona manga?
Naruto
3. Jak długo interesujesz się M&A?
6-7 Lat
4. Jak długo piszesz?
Tego bloga?:P Powiedzmy że miesiąc xD
5. Ulubiony opening z anime?
Blue Bird - Ikimono Gakari z Naruto
6. Ulubiony ending?
Ło jezu wszystkie są boskie.
7. Postać, której najbardziej nie lubisz? (anime lub manga)
Sasuke Uchiha
8. Jakiej piosenki teraz słuchasz?
Last Christmas Japońska wersja.
9. Oglądasz dramy?
Czasem, ale raczej nie często.
10. Ile masz blogów?
Obecnie tylko jeden.
11. W jakim gatunku lubisz pisać? (romans, dramat, komedia itp.)
Nie dziele swojego "pisarstwa" na gatunki, gdyż jestem na to za głupia xD


Pytania Kakashii711

1. Od jakiego czasu oglądasz anime?
Nieświadomie? 16lat. Świadomie 7 Lat :)
2. Lubisz Biebera? :D
Jako piosenkarza nie, jako osobę nie znam więc nie mam zdania.
3. Gdzie mieszkasz?
Włocławek takie miasto w Kujawsko-Pomorskim.
4. Ulubione anime?
Naruto
5. Chciałbyś/ałabyś żyć w świecie jakiegoś anime?
Tak, zdecydowanie tak.
6. Jeśli tak, to jakiego? ( pytanie odnosi się do pytania 5. )
Naruto
7. Ulubiona postać z anime/mangi?
Itachi Uchiha
8. Co cię skłoniło do pisania bloga właśnie o takiej tematyce?
To że kocham M&A Naruto oraz Itachi to moja ulubiona postać do tego cierpiałam na nadmiar czasu którego jak na złość od kiedy zaczęłam pisać mi brakuję. xD
9. Ulubiona manga?
Naruto
10. Co wolisz: hentai, yaoi, yuri czy nic z tego?
O boże wszystko! Jestem zboczeńcem i pedofilem *_* ale jak już bym musiała wybrac to chyba Yaoi.
11. Ulubiony paring ( obojętnie jakie anime/manga )?
ItaSaku na równi z NaruHina


Moje pytania:

 

1. Ulubiony postać z anime?
2. Ulubiony blog?
3. W jakim wieku rozpoczęła się twoja przygoda z blogowaniem?
4. Ulubiona Manga/Anime?
5. Ulubiony oppening/ending z anime?
6. Ile masz blogów?
7.Jakie jest twoje hobby nie związane z M&A?
8.Ulubiony zespół?
9. Ile masz lat?
10. Twoja ulubiona pora roku?
11. Jakie jest twoje największe marzenie?

Gome

 Bardzo przepraszam za kolejne opóźnienie z rozdziałami ale tak się akurat zdarzyło że moje serducho spłatało mi świątecznego figla i jestem całe święta w szpitalu.

 W każdym razie jutro wychodzę a brat pożyczył mi na kilka godzin laptopa więc biorę się za pisanie.
Jutro dodam 1 albo od razu 2 rozdziały by nadgonić, ale to zależy jak się będę czuła bo nie ukrywam że jest trochę kiepsko w każdym razie,  rozdział 8 będzie już zgodnie z planem 31.12.2012r a 6 i 7 w ciągu dwóch najbliższych dni.

 Chce wam też serdecznie podziękować za ponad 2000 wyświetleń tego bloga i 10ciu obserwatorów.
Jesteście kochani i wytrwali w czekaniu aż w końcu ruszę mój obolały tyłek i coś napisze.

 W każdym razie dziękuje, przepraszam za nieobecność i spóźnione wesołych świąt wszystkim.

środa, 19 grudnia 2012

Rozdział 5

Gome że tyle czekaliście, ale jak by problemów z klawiaturą było mało doszły do tego problemy z internetem... W każdym razie zapraszam na rozdział 5 z dedykacją dla wszystkich czytelników, i tych "cichych" i komentujących. Z szczególnym podziękowaniem dla tych drugich.Nie ukrywam że nie jestem usatysfakcjonowana tym rozdziałem no ale nie przeciągając dalej zaczynajmy.


**********************************************************
 5. ROZPOCZĘCIE EGZAMINÓW


SAKURA

Ledwo zdążyłam zamknąć za sobą drzwi, gdy usłyszałam surowy głos mamy.

- Sakura słonko, mogę wiedzieć czemu wracasz tak późno i kim był ten facet? - zapytała patrząc na mnie tym typowym wzrokiem mam. ( wiecie o co chodzi xD - dop. autorki)

-Etto... Trochę się zasiedziałam.. I to wszystko. - odpowiedziałam z nadzieją że zapomni zapytać znów o Itachiego. Niestety, jak się chwile później okazało, nadzieja matką głupich.

- No dobrze. A kim był ten facet, który cię odprowadził i pocałował? - zapytała, przeszywając mnie tym swoim specyficznym wzrokiem, jeju chyba nigdy się nie dowiem jak matki to robią że jednym spojrzeniem są wydusić z nas wszystko.... W każdym razie nie miałam innego wyjścia niż powiedzieć jej prawdę.

- To był Itachi... Uchiha - odpowiedziałam i wbiłam wzrok w podłogę. Moja mama przez dłuższą chwilę nie zabierała głosu. Gdy w końcu się odezwała, w jej głosie dało się słyszeć nutkę strachu.

- Ten Itachi Uchiha..? - zapytała.

- Tak ten. Ale mamo on się zmienił, zresztą słyszałaś co mówiła Hokage.. - zaczęłam tłumaczyć.

- Nie obchodzi mnie co mówiła Hokage! Sakura, ludzie się tak łatwo nie zmieniają. Masz się z nim nie zadawać. - powiedziała srogo.

- Ale.. - zaczęłam z nadzieją naprawienia zaistniałej sytuacji, lecz mama nie miała najmniejszego zamiaru mnie wysłuchać.

- Żadnego ale Sakura! Żyje na tym świecie dużo dłużej niż ty, i wiem że ludzie tak szybko się nie zmieniają. Masz się z nim nie zadawać i koniec dyskusji. - ostatnie zdanie niemal wykrzyczała mi do ucha, zdołowana a zarazem wnerwiona skierowałam się do swojego pokoju na piętrze.

O tak mój pokój, moja oaza spokoju, nie był on ani specjalnie duży ani mały, był po prostu idealny, urządziłam go dość minimalistycznie, przy oknie stało biurko po jego prawej stronie tuż pod ścianą było moje spore łóżko, a obok niego szafka nocna a na niej najzwyczajniejsza lampka. Na ścianie znajdującej się na lewo od okna wisiał obraz przedstawiający dolinę końca, był tam jeszcze zanim Sasuke i Naruto stoczyli swoją walkę w tej dolinie, ale jakoś nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy to był jakiś znak, czy też może zwykły przypadek, przy ścianie koło obrazu stała dość duża szafa a obok niej komoda.
 Ściany mojego pokoju były pomalowane od kiedy tylko pamiętam na kolor zielony. "Zielony to nadzieja" tak zawsze powtarzała moja mama.
Mama.. ehh czemu ona nie przyjmuje do wiadomości że ludzie mogą się zmienić.. Itachi był naprawdę świetny, fakt faktem nie powinnam go całować ale to wyszło tak samo z siebie.. zresztą to na pewno była wina alkoholu. A może nie.. sama już nie wiedziałam co spowodowało u mnie takie zachowanie. A może była to wina jego jakże pięknych oczu..? Były takie podobne do tych Sasuke, do tych w których kiedyś się zakochałam, jednak różniły się, z oczu Itachiego biło tak wielkie i nieskończone dobro.
 Nie potrafiła tego inaczej nazwać, patrzyło się w otchłań jego tęczówek i wiedziało się że ten człowiek jest gotów na wszystko byle tylko ochronić swoich przyjaciół i rodzinę. Głupia pomyślałam, podoba ci się tylko dlatego że nie zachowuje się jak idiota, czyli jak większość twoich kolegów. Sama już nie wiedziałam co myśleć, ruszyłam w stronę łazienki z zamiarem wzięcia szybkiego prysznica i jak najszybszego położenia się do łóżka.



ITACHI

 Było już grubo po północy gdy wchodziłem do swojego domu, nie lubiłem nocy, za bardzo kojarzyły mi się z tym co działo się kilka lat temu w tej dzielnicy. Wzdrygałem się na samą myśl o tamtych wydarzeniach. Gdy zapaliłem światło w salonie zauważyłem kwiaty które wręczyłem Sakurze.
 Widać zapomniała je zabrać po tym jak odprowadziliśmy wszystkich do domu. Ahh Sakura nie ukrywam że bardzo ją polubiłem, to bardzo inteligentna i zabawna dziewczyna, do tego dość niebezpieczna o czym mieli okazję przekonać się nasi znokautowani goście. Jak by jej zalet było mało była bardzo, ale to bardzo ładna do tego wydawała się mnie polubić.
 Niestety jako były morderca i kryminalista na pewno nie był bym lubiany przez jej rodziców.. Ehh całe życie pod górkę, w końcu znalazłem świetną dziewczynę a nie mogę nawet spróbować z nią być. No trudno, bardzo ją polubiłem więc jednym wyjściem by nie palnąć przy niej jakiejś głupoty, którą mogła by uznać za jakiś sygnał z mojej strony, było unikanie jej. Nie było to na pewno najlepszą opcją, ale zdążyłem ją polubić na tyle że chciałem aby znalazła sobie kogoś odpowiedniego.
 Pamiętam jak Naruto dużo mi o niej opowiadał, już wtedy byłem pewien że znajdę z nią wspólny język, szkoda że Uzumaki od dwóch lat traktuję ją już tylko jak siostrę, był by dla niej idealny. Ehh czy chociaż raz nie mógł bym mieć choć odrobinę szczęścia? Zapytałem sam siebie. Wstawiłem kwiaty do wazonu i piekielnie zmęczony udałem się do swojego pokoju, zostawiając przy okazji szklankę wody na szafce przy łóżku mojego brata. Na pewno przyda mu się jutro rano gdy obudzi się z kacem. Zaśmiałem się cicho na samą myśl o słuchaniu przez cały dzień jego zrzędzenia.
 Gdy dotarłem do swojego pokoju położyłem się na łóżko, zdejmując jedynie buty. W końcu jutro a właściwie dzisiaj, też jest dzień. Uśmiechnąłem się do swoich myśli i popadłem w objęcia morfeusza, a śniła mi się Sakura, jakże by inaczej w końcu mój umysł musiał mnie jeszcze trochę po torturować.


SAKURA

Był wczesny ranek, promienie słońca padające złośliwie, prosto na moją twarz uniemożliwiły mi dalszy sen. Zirytowana wstałam z łóżka i udałam się do łazienki w celu wzięcia porannego prysznica. Gdy z niej wyszłam byłam już ubrana w mój standardowy strój shinobi. Zeszłam na dół i ze zdziwieniem stwierdziłam że mimo tak wczesnej pory, na stole czekało już na mnie śniadanie. Mama stała do mnie tyłem i szukała czegoś w jednej z kuchennych szafek.

-Ohayo! - przywitałam się nie pewnie.
 Mama momentalnie spojrzała w moją stronę, w odpowiedzi kiwając mi jedynie głową, zawsze tak robiła gdy miała o coś do mnie pretensję. Usidłam przy stole i wzięłam się za jedzenie kanapek, trochę się powścieka i przejdzie jej jak zwykle. Gdy zjadłam podziękowałam za posiłek i wpadłam na pomysł żeby przed pójściem do szpitala, w którym na polecenie pani Tsunade pracuję już od prawie roku, wybrać się do Naruto, w końcu on jako jedyny z całej imprezy nie miał nikogo kto mógł by się nim zająć. Nie ukrywałam że od kiedy uświadomiłam sobie, jak bardzo Uzumaki był samotny czułam się w obowiązku spędzać z nim jak najwięcej czasu.
 Parę minut przemierzałam naszą wioskę dość żwawym krokiem, by w końcu dotrzeć do domu Naruto.
Zapukałam w drzwi, po chwili usłyszałam ciche zaproszenie do środka, nacisnęłam metalową klamkę i lekko odepchnęłam drzwi, Naruto siedział, a właściwie na w pół leżał na kanapie w salonie z miną człowieka cierpiącego. Mimo to uśmiechnął się na mój widok.

- Ohayo, Sakura-chan. - powiedział.

-Ohayo, Naruto. Jak tam głowa? Przyniosłam ci aspirynę bo miałam przeczucie, że zapewne nie posiadasz w domu żadnych lekarstw. - odpowiedziałam mu śmiejąc się cicho.

-Sakura-chan! Z nieba mi spadasz, głowa mi chyba zaraz eksploduje. - ucieszył się Uzumaki posyłając mi jego firmowy uśmiech. Tak może i trochę spoważniał, wydoroślał i nie jest już kompletnym debilem jak kiedyś, ale to wciąż Naruto, stwierdziłam z nie małą satysfakcją podając mu tabletki. Siedzieliśmy chwilę w ciszy, Naruto wyglądał na zamyślonego. 

- Hej, o czym tak myślisz? - zapytałam z ciekawością.

- Ehh szkoda gadać - odpowiedział lekko zdołowany.

- Naruto, przecież wiesz że mi możesz powiedzieć wszystko. - powiedziałam do niego zgodnie z prawdą.

- Bo widzisz Sakura.. Jak podróżowałem z mistrzem Jirayą, to zauważyłem że podobałem się kilku dziewczyną, tyle że nigdy nic z tego nie wynikło. Znaczy wiesz do żadnej nic nie czułem. A tu w Konoha... żadnej z dziewczyn się nie podobam więc już kompletnie nie mam szans... - stwierdził już całkiem zdołowany a mi chciało się śmiać. Boże gdzie ten chłopak ma oczy? Przecież jak odprowadzał mnie do Ino oglądała się za nim prawie każda dziewczyna z wioski. Poza tym znam jedną osobę której podobał się już wcześniej.

- Eee Naruto, dlaczego uważasz że nie podobasz się żadnej dziewczynie w wiosce? - zapytałam ledwo hamując parsknięcie śmiechem.

- Jak to, dlaczego? Przecież pamiętasz co było 4 lata temu.. - powiedział z całkiem poważną miną.

- Haha.. Baka! - śmiałam się do rozpuku, jednak chyba aż tak bardzo nie zmądrzał jeśli myślał że nic się nie zmienił z wyglądu.

- Wiesz Naruto może jeszcze nie zauważyłeś ale zrobił się z ciebie całkiem przystojny facet - kontynuowałam swoją wypowiedź - zresztą już wcześniej podobałeś się jednej dziewczynie w Konoha. - zaśmiałam się.

- Ja? Niby komu? - zapytał z niedowierzaniem.

- A tego to już ci nie mogę zdradzić mój drogi, ale to naprawdę fajna osoba. - odpowiedziałam, wiedząc, że będzie przez dłuższy czas umierał z ciekawości.

- Ehh powiedziałaś to specjalnie - zaśmiał się, ale chwilę potem spoważniał.

- Sakura-chan, dlaczego nie przyszłaś na przyjęcie? - zapytał z wyrzutem.

- Co? Jak to nie przyszłam? Przyszłam tyle że spóźniona, byliście tak zalani że nie pamiętacie, Itachi może potwierdzić. - odparłam lekko urażona. 

- Wow serio? Gome, kiepsko się złożyło bo Sasuke chciał cię przeprosić.. - zaczął, jako że nie miałam za bardzo ochoty wchodzić w szczegóły tego wieczoru, weszłam mu w słowo stwierdzając że muszę już iść do szpitala.
 Gdy wyszłam od Naruto zauważyłam w jednym z przydomowych ogrodów róże i przypomniałam sobie że zapomniałam zabrać swoje kwiaty z rezydencji Uchiha dlatego dość szybkim krokiem ruszyłam w jej kierunku. Po dotarciu na miejsce zapukałam do ich drzwi które po chwili otworzył Sasuke.

- Sakura.. - powiedział zdziwiony.

- Jest może Itachi? - zapytałam ignorując go, wciąż byłam na niego lekko zła za te całą ucieczkę i że to Itachi przepraszał mnie w jego imieniu.

- Nie nie ma.. Sakura wczoraj nie miałem okazji, ale chciałbym cię bardzo przeprosić za wszystko co zrobiłem - powiedział drżącym głosem, co nie ukrywam lekko mnie zszokowało, w końcu nie co dzień słyszy się przeprosiny od egoisty numer jeden czyli Sasuke Uchiha. Mimo to udałam że nie robi to na mnie większego wrażenia, ale przyjęłam przeprosiny. 

- Przyjmuję twoje przeprosiny, nie wiesz może gdzie jest twój brat? - zapytałam.

-Nie.. nie wiem, wybacz, wyszedł dzisiaj rano i do tej pory nie wrócił. - odpowiedział mi już normalnym tonem.

- Ehh szkoda a nie ma tam gdzieś moich kwiatów? - zapytałam z nadzieją.

- Etto.. może wejdziesz do środka a ja zaraz ich poszukam? - zapytał unosząc lekko kącik ust do góry.

- Chętnie, ale trochę się spieszę - stwierdziłam zgodnie z prawdą była już prawie dziewiąta a o tej porze powinnam już być w szpitalu.

- Okey.. to poczekaj chwilkę, na pewno je zaraz znajdę, to te róże co kupił je Itachi zgadza się? - zapytał, zdziwiłam się skąd mógł się o tym dowiedzieć ale po chwili domyśliłam się że pewnie Itachi przypuszczał że zgłoszę się po kwiaty i uprzedził brata, podczas moich krótkich rozmyśleń Sasuke zdążył wejść do domu znaleźć kwiaty i wrócić. 

- To chyba te, prawda? - zapytał uśmiechając się i podając mi bukiet.

- Tak te, dzięki wielkie ale muszę już znikać. Do zobaczenia. - odpowiedziałam i udałam się do szpitala.



Dyżur w szpitalu był piekielnie nudny, ale co poradzić od kiedy drużyna 7 przestała istnieć i przestałam chodzić regularnie na misje, musiałam znaleźć sobie jakiś sposób na zarabianie.
 Na całe szczęście koło południa wpadła do mnie Ino i zaprosiła na wieczór u Ichiraku, mieli być wszyscy nasi znajomi, miałam nadzieje że w końcu będę miała okazję pogadać znów z Itachim.  Niestety jak się później okazało nadzieja znów okazała się matka głupich, gdyż Itachi nie pojawił się u Ichiraku. Było to dość podejrzane gdyż pytałam Hokage czy nie dostał żadnej misji a ta powiedziała mi że nie ma zamiaru wysyłać go na żadne misje gdyż chciała by aby został jounninem i stworzył własną drużynę.
 Przez pierwsze dwa dni próbowałam złapać go w jego domu, lecz za każdym razem witał mnie jedynie uśmiechnięty Sasuke, po trzecim dniu w którym ani razu nie widziałam Itachiego stwierdziłam że musi mnie unikać. Moje podejrzenia potwierdził Naruto który czwartego dnia na moje pytanie o Itachiego, oznajmił mi że rozmawia z nim niemal codziennie. Nie ukrywam że lekko mnie to zasmuciło gdyż naprawdę zdążyłam polubić czarnookiego Uchihę.
 Reszta tygodnia zleciała mi na pracy w szpitalu i rozmyślaniu co takiego zrobiłam że Itachi mnie unika można było oszaleć nic tylko miliony myśli kłębiących się w mojej głowie. Gdy w końcu wyrwałam się z kręgu pracy i przemyśleń, rozpoczynał się dzień egzaminów na chuunina.


ITACHI

 Od tygodnia unikam Sakury jak ognia, może i to dość szczeniackie zachowanie, ale na swoje usprawiedliwienie mam to, że nigdy tak na prawdę nie miałem czasu by pobyć dzieckiem. Szybki awans, misje, a potem ta pamiętna noc i dołączenie do Akatsuki. 
 Z tego co mówił mi Sasuke, Sakura przychodzi do nas niemal codziennie. Oczywiście po tym jak dowiedział się że ją lubię, musiał mi zrobić wykład jak to nie fair wobec niej się zachowuje, podczas tej rozmowy, jak ostatni idiota wypomniałem mu że sam nie jest święty, bo zostawił ją samą na cztery lata.. Nic już do mnie nie powiedział, ale po wyrazie jego twarzy było widać że go uraziłem. Na całe szczęście byłem tego dnia umówiony z Naruto na ramen więc w ramach przeprosin zabrałem ze sobą Sasuke. Całą drogę marudził mi jaki to wredny jestem i tym podobne, ale ostatecznie mi wybaczył.
 Obecnie moim największym dylematem jest egzamin na chuunina, jako brat powinienem tam być i wspierać Sasuke, z drugiej jednak strony pewnie będzie tam Sakura... Eh całe życie pod górkę raz kozie śmierć, szanse że się spotkamy w takim tłumie są jak jeden do miliona. Jeśli tak się stanie to uznam to za znak i spróbuję ją zdobyć.
 Po tym postanowieniu, ubrałem się i ruszyłem w stronę areny walk na której już za chwilę miał się zacząć egzamin. Gdy po kilku minutach dotarłem na miejsce, Tsunade kończyła swoją przemowę, zająłem jedno z wolnych miejsc przy barierce oddzielającej trybuny od wielkiego pola walki, było ono głównie piaszczyste z paroma drzewami i krzewami na jego krańcach oraz małym jeziorkiem usytuowanym bliżej jego środka. Dwunastu genninów wyszło na środek placu a wśród nich Sasuke i Naruto, obaj wyglądali na maksymalnie skupionych. Przed nimi stał Shikamaru z miną cierpiętnika, od razu było widać że nie był zachwycony zadaniem prowadzenia całego egzaminu jakie dała mu Tsunade. Czytał właśnie skład pierwszej walki egzaminacyjnej gdy tuż za swoimi plecami usłyszałem głos Sakury.

- Itachi! Gdzieś ty był? Chciałam z tobą pogadać. - powiedziała do mnie z wyrzutem, a ja jak ten ostatni kretyn siedziałem na swoim miejscu nie potrafiąc poruszyć choćby małym palcem a co dopiero przemówić. Kuso! Jest tu cała wioska a ja i tak musiałem ją spotkać.

- Halo? Itachi tu ziemia! mógł byś mi wytłumaczyć co ci takiego zrobiłam że mnie unikasz? Jeśli coś zrobiłam nie tak to przepraszam.. - mówiła do mnie, gdy w końcu się odwróciłem i spojrzałem w jej piękne zielone oczy, nie pozostało mi nic innego jak jej odpowiedzieć, tyle że nie chciałem się przyznawać do swojej głupoty, dlatego postanowiłem skłamać.

- O Sakura. Jak miło cię znów widzieć, wcale cię nie unikam tak jakoś się złożyło po prostu ostatnio dużo trenowałem do mojego egzaminu.. Widać mieliśmy pecha i cały czas się mijaliśmy - boże proszę żeby ona to kupiła, w końcu swego czasu byłem świetnym aktorem...

- Heh no chyba faktycznie, liczy się to że w końcu możemy sobie porozmawiać- odpowiedziała mi z uśmiechem na twarzy. Jezu jak to dobrze że to kupiła. Już miałem jej odpowiedzieć gdy ktoś się wtrącił.

- Ejj ! Sakura, Itachi, teraz będzie walczył Naruto, mogli byście się przymknąć? - zapytał nas Kiba który sam nie wiem skąd, pojawił się tuż obok nas wraz z resztą naszych przyjaciół. 
Momentalnie oboje zamilkliśmy i skierowaliśmy nasz wzrok na arenę. Rzeczywiście na jej środku stał maksymalnie skupiony Uzumaki ubrany w strój shinobi i biały płaszcz, na przeciwko niego stał jakiś inny facet na oko w moim wieku.
 Naruto miał pecha trafił na Eizo Itami, jedynego w historii konoha, jounnina któremu została cofnięta ranga. Mimo to byłem niemal pewien że sobie poradzi. Shikamaru zabrał głos i oznajmił im zasady walki, gdy tylko krzyknął "zaczynajcie!" Eizo wyjął z kabury kunai i ruszył ze zdumiewającą prędkością w stronę Uzumakiego, ten z braku czasu musiał sparować cios ochraniaczem ze swoich rękawic shinobi, które dostał ode mnie, gdy powstrzymał jego cios i posłał go kilka metrów dalej potężnym kopniakiem, wyjął z kabury kunai i zaczął swój kontratak, kopał zawzięcie i co chwila wymierzał nowy cios, Eizo z trudem ale jednak parował każdy jego cios, podczas jednego z ataków Uzumaki popełnił minimalny błąd i zostawił lukę w swojej obronie, jego przeciwnik tylko na to czekał, dźgnął go kunaiem prosto w brzuch.

-Naruto! - krzyknęła zrozpaczona Sakura. 

- Nie martwcie się, wszystko jest pod kontrolą, ktoś tak słaby jak Eizo nie ma szans wygrać z Naruto. - uspokajałem ją i wszystkich innych.

-Ale.. - nie skończyła gdyż po arenie przeszedł pomruk niedowierzania, wszyscy z powrotem spojrzeliśmy na arenę, gdzie po Naruto został jedynie kłąb białego dymu.
 Wiedziałem że to już koniec Eizo za chwilę pewnie trafi do szpitala, nie myliłem się sekundę potem z pod ziemi wyskoczył prawdziwy Uzumaki jego oczy miały pomarańczową obwódkę.       
 Aktywowałem Sharingana, wiedziałem że tylko tak będę w stanie dostrzec to co będzie się za chwile działo, miałem racje, Naruto z niebywałą prędkością rzucił w stronę Eizo ostrze, na którym użył podziału cienia. Setki kunai leciały w stronę jego przeciwnika, który z trudem odbił prawie wszystkie, jednak jeden wbił się w jego prawy bok a inny w lewę ramię. Sekundę po tym Naruto znalazł się tuż za nim z ogromnym rasenganem, trafił go prosto w plecy jedyne co mogła dostrzec w tej walce osoba nie posiadająca tak jak ja sharingana to żółto-biały błysk.
 Siła jutsu wbiła Eizo głęboko w ziemię, z jego buzi poleciała stróżka krwi a on sam stracił przytomność. Natychmiast na arenę wbiegł oddział medycznych ninja. Odwróciłem się w stronę moich nowych przyjaciół, na ich twarzach widniał szok i niedowierzanie w to co się przed chwilą stało.
 W tle pobrzmiewał głos znudzonego Shikamaru " Zwycięzcą walki jest Uzumaki Naruto, następna walka Sasuke Uchiha kontra Kanami Kishimoto"


******************************************************************************

W końcu napisałam, przepraszam za wszystkie błędy i brak przecinków, nie lubimy się z nimi za bardzo xD Starałam się napisać rozdział dłuższy niż ostatnio, w ramach wynagrodzenia za długą przerwę ale nie za bardzo mi to wyszło...
 W każdym razie proszę o komentarze ponieważ to głownie one dają mi motywację do pisania. 

Pozdrawiam Shinuchan.













sobota, 15 grudnia 2012

Informacja.

 Informuję że nie jestem w stanie dodać dzisiaj nowego rozdziału.. Mam już wszystko napisane tyle że w zeszycie a klawiatura już mi ledwo chodzi i po prostu nie dam rady tego przepisać. Nową klawiaturę dostanę we wtorek lub środę czyli najpóźniej w środę będzie następny rozdział.

Taki mały rozkład kiedy co:
18 lub 19 Grudnia - Rozdział 5
22 Grudnia - Rozdział 6
27 Grudnia - Rozdział 7
31 Grudnia - Rozdział 8
03 Stycznia - Rozdział 9
05 Stycznia - Rozdział 10
09 Stycznia - Rozdział 11
12 Stycznia - Rozdział 12

Później może już niestety różnie bywać. Powyższe terminy mogą ulegać zmianie, ale maksymalnie o 1 dzień. Czyli rozdział będzie 1 dzień wcześniej lub później.

Jeżeli chcecie otrzymywać powiadomienia to zachęcam do dodawania się do obserwatorów lub możecie napisać do mnie na gg: 32207656  wtedy będziecie otrzymywać ode mnie wiadomości o nowych rozdziałach.

Informacje o nowych notkach możecie też znaleźć na Facebook'u na fangape'u : Hidan Masochista.


Przepraszam za opóźnienie.
Dziękuje wszystkim czytelnikom a zwłaszcza tym komentującym.

Pozdrawiam Shinuchan.

czwartek, 13 grudnia 2012

Rozdział 4

Ta notka znów z dedykacją dla Ushio i wszystkich innych czytelników.
Dziękuje bardzo za prawie 1000 wyświetleń strony, mam taka cichą nadzieje że już nie długo będę dziękować za 2000 wyświetleń.

Na razie prezentuje wersje bez poprawek. Do jutra popoprawiam przecinki i tak dalej.

4.IMPREZA


Dochodziła godzina 18. Obaj bracia udali się do swoich pokoi w celu przebrania się w ciuchy odpowiednie na tego typu spotkanie. Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi...
Od razu zeszli na dół aby otworzyć, jak się okazało pierwszy pojawił się Naruto. Ubrany był w ciemne jeansy, białą koszulkę a na to zarzuconą miał dość długą czarną koszulę.


- Yo, Sasuke, Itachi - Przywitał się.

- Cześć, jesteś jak na razie pierwszy - przywitał się starszy Uchiha. 

- Ciekawe czy w ogóle przyjdą..- zastanawiał się na głos Sasuke.

- Na pewno przyjdą, mimo wszystko to wciąż twoi przyjaciele... - zaczął blondyn.

- Zresztą spotkałem dzisiaj Sakure i mówiła że będzie - wtrącił Itachi.

- Ahh to przez ciebie spóźniła się dzisiaj rano. - zaśmiał się Uzumaki.

- Ty się nie wykręcaj tylko mów co między wami? - zapytał starszy z braci.

- Hee? To nie tak! - zaczął się tłumaczyć niebieskooki.

- Wybacz Naruto ale nie wmówisz mi że zwykła koleżanka robi ci śniadanka - mówiąc to wyszczerzył zęby.

- To na prawdę nie tak.. - próbował się bronić, lecz wtedy odezwał się Sasuke.

- A może wytłumaczysz nam to w środku? Czy zamierzacie obaj rozmawiać w drzwiach? - zadając drugie pytanie spojrzał na swojego brata z wyrzutem.

- Racja wchodź, dużo wygodniej się rozmawia na kanapie - powiedział Itachi kierując się powoli do salonu.
Gdy usiedli na kanapie Naruto wytłumaczył  im całą sprawę z Sakurą. Było już za pięć 18 gdy usłyszeli kolejny dzwonek do drzwi.
Cała trójka ruszyła do drzwi przywitać kolejnych gości. Jak się po chwili okazało przybyła cała drużyna Asumy, chwilę po nich zjawił się cały team Gaia potem Hinata a po niej Kiba i Shino którzy tachali ze sobą jakąś skrzynkę. Jak się chwile później okazało było to sake.

- Eee.. chłopaki ja nie mam nic przeciwko.. ale czy Hokage nie zabije mnie za rozpijanie nieletnich..? - zapytał niepewnie starszy z Uchiha. Odpowiedziała mu panując od kilku minut cisza, która przerwał Uzumaki.

- Spokojnie Itachi, my tak zawsze jedyne na co musisz uważać to żeby Lee nic nie pił bo wtedy lekko mu odbija. - mówiąc to skierował wzrok na Lee. 
Brakowało tylko Sakury. Znów zapadła krępująca cisza. Widać było że dziwnie się czują w obecności braci Uchiha. Nikt za bardzo nie wiedział jak powinien się zachować. Wtedy też głos zabrał Sasuke.

- Widzę po waszych minach że jak na razie ta impreza to kompletny nie wypał, i wcale się nie dziwie kto by tam się chciał z nami bawić - mówiąc to wskazał na Itachiego - W każdym razie korzystając z okazji że są tu prawie wszyscy chciałem was przeprosić za moje zachowanie.. - tu na chwilę przerwał, nie był dobry w przemowach a co dopiero w przepraszaniu kogokolwiek -  Naprawdę żałuję tego co zrobiłem i jak się zachowywałem mam nadzieję że mi wybaczycie i zaakceptujecie obecność mojego brata, bo to naprawdę porządny facet - zakończył śmiejąc się nerwowo. 

Wszyscy gapili się na niego z szeroko otwartymi oczyma, Sasuke Uchiha przepraszający kogoś był nie lada widokiem, ale śmiejący się Sasuke Uchiha to już była przesada, pierwszy nie wytrzymał Kiba i zaczął się donośnie śmiać, po chwili dołączyła do niego cała reszta.

- Z czego oni się śmieją - zapytał Naruto młodszy z braci Uchiha.

- Wybacz nam Sasuke.. haha.. ale widok jak się śmiejesz jest dla nas dość niecodziennym zjawiskiem.. haha - śmiał się dalej Uzumaki, a obaj bracia dołączyli do reszty łącząc się w rechocie. 

Gdy w końcu przestali się śmiać Naruto włączył muzykę i wszyscy zaczęli się bawić, co chwilę któreś z nich podchodziło do Sasuke i zadawało mu mnóstwo pytań lub po prostu rozmawiało z nim na różne błahe tematy.
Nawet Itachiemu udało się zamienić z każdym z nich po kilka zdań. Po paru minutach wszyscy zaczęli się zastanawiać gdzie podziała się Sakura, lecz po zapewnieniu Ino że przyjdzie, tylko trochę się spóźni kontynuowali zabawę. 
Dwie godziny po starcie imprezy usłyszeli dzwonek do drzwi, jako że Sasuke jako jeden z gospodarzy zabrał się za rozlewanie do kieliszków sake, a większość gości tak jak on sam była już ostro wstawiona to Itachi poszedł otworzyć. 
W drzwiach stała Sakura, była ubrana w białą koszule z rękawkami do łokci, z dość dużym dekoltem, do tego założyła dość krótką spódniczkę w czarno-czerwone paski, rozszerzającą się ku dołowi. Chcąc nie chcąc musiał stwierdzić że wygląda pięknie. Czarnooki patrzył się na nią jak zahipnotyzowany. Na całe szczęście szybko się opamiętał i zaprosił ją do środka.

- Świetnie wyglądasz - skomentował, gdy przechodzili korytarzem w stronę salonu.

- Ty też - odpowiedziała zawstydzona gdy znaleźli się w zatłoczonym salonie.

- Ehh.. Wybacz wygląda na to że wszyscy się upili... - westchnął Itachi.

- Nie wszyscy. Ty i Lee jesteście trzeźwi. - skomentowała ze śmiechem różowo-włosa.

- Poczekasz tu chwilkę? Muszę po coś iść. - oświadczył niespodziewanie.

- Jasne, pogadam sobie z Lee. - odparła i ruszyła w stronę kanapy na której siedział krzaczasto-brewego.

Czarnooki wszedł na piętro i zajrzał do pokoju Sasuke, chłopak leżał rozwalony w poprzek łóżka kompletnie zalany, lecz na jego twarzy widniał tak bardzo dawno nie widziany przez Itachiego uśmiech. Stanął na parapecie i zeskoczył z okna udając się w tylko sobie znanym kierunku.

W tym samym czasie w salonie zaczynała się niezła rozróba, mianowicie kiedy Sakura wyszła do łazienki Lee przez pomyłkę chwycił za jej szklankę wypijając jej zawartość jednym dużym łykiem, później wszystko potoczyło się błyskawicznie, Kiba sypnął jednym z swoich nietaktownych dowcipów czym uraził Ino i TenTen, Lee wczuwając się w role pijanego dżentelmena broniącego uczuć kobiet postanowił nabić trochę manier do głowy młodego Inuzuki lecz ten jakimś cudem zdążył się uchylić a cios trafił prosto w twarz Naruto, ten w odwecie zamachnął się pustą butelką lecz pod wpływem alkoholu spudłował i trafił w Kibe. Zaczęła się ostra bójka, na całe szczęście Sakura zaraz zeszła na dół w celu uspokojenia towarzystwa,  jako że nie chcieli jej słuchać każdy z nich oberwał prawym sierpowym i skończył nieprzytomny na ziemi. Wtedy też zadowolona ze swojego dzieła różowo-włosa zauważyła że w pokoju nie ma dziewczyn, weszła na piętro rezydencji aby je odnaleźć.
Szła długim korytarzem gdy spostrzegła uchylone lekko drzwi, zajrzała do środka. Znalazła się w małym, minimalistycznie urządzonym pokoiku, pod oknem stało średniej wielkości łóżko, a na nim leżały jej przyjaciółki. Wszystkie smacznie spały a Ino zabawnie pochrapywała, różowo-włosa uśmiechnęła się na ten uroczy widok i przykryła je kocem, po chwili wyszła z pokoju zamykając za sobą delikatnie drzwi. Zeszła z powrotem na dół aby sprawdzić czy Itachi nie wybył do ogrodu. 
Gdy była tuż przy drzwiach wejściowych te otworzyły się z cichym skrzypnięciem a jej oczom ukazała się postać Itachiego. 

- Hey Sakura, wybacz że mnie tak długo nie było, ale musiałem coś załatwić - mówiąc to wyciągnął bukiet róż z za pleców i uśmiechając się serdecznie.

- Chciałbym cię przeprosić w imieniu Sasuke za jego zachowanie, miał to zrobić osobiście ale sama wiesz w jakim większość jest stanie.. W każdym razie mój brat  zrobił to bo kierował się chęcią zemsty na mnie więc również czuję się za to odpowiedzialny - mówiąc to ostatnie spojrzał smutno na drewnianą podłogę w przedpokoju. Różowo-włosa długo milczała by po chwili przyjąć bukiet i zabrać głos.

-To bardzo miłe z twojej strony.. W życiu bym nie pomyślała że taki gbur jak on będzie chciał mnie przeprosić.. Co prawda tak jakby wyręczył się tobą, ale nie mam nic przeciwko. - mówiąc to pocałowała go w policzek. Itachi kompletnie się tego nie spodziewał więc dłuższą chwile stał nieruchomo wmurowany w ziemię, wyglądał trochę jak posąg. 

W tym czasie do Sakury powoli docierało co zrobiła. Pocałowała Itachiego Uchihe! Był to tylko całus w policzek nic zobowiązującego.. a może stało się tak z powodu alkoholu który wypiła.. mimo wszystko zna go dopiero od dwóch dni a jak by nie patrzeć był on mordercą i kryminalistą, tyle że gdy patrzyło się w jego czarne oczy miało się wrażenie że zatapia się w nieskończonych pokładach dobra jakie z nich płynęło. Jej rozmyślania przerwał głos Uchihy który zdążył już dojść do siebie.

- Eee.. To może wejdziemy do środka sprawdzić co z resztą? - zapytał starając się nie patrzeć jej w oczy.

- Dobry pomysł - odpowiedziała i ruszyła w głąb domu przysłaniając twarz włosami co miało na celu ukrycie rumieńców które pojawiły się na jej twarzy.

- Wow.. co tu się stało? - zapytał się Itachi, gdy dostrzegł pobojowisko w salonie i nieprzytomnych przyjaciół.

- Gome ale Lee niechcący się napił i mu odbiło.. zaczęli się bić, musiałam ich jakoś uspokoić.. - odpowiedziała Sakura rumieniąc się jeszcze bardziej.

- To ty ich tak załatwiłaś? Nieźle - stwierdził już bardziej swobodnie.

- Ehh to chyba impreza skończona? Trzeba ich odstawić do domów.. - powiedziała różowo-włosa.

- Chyba nie mamy innego wyboru. Podszedł do Naruto i przewiesił go sobie przez ramie, Sakura podeszła do niego i pomogła mu. 

Nie minęła godzina jak wszyscy bezpiecznie zostali przeniesieni do swoich domów. A Sakura i Itachi śmiali się ze stanu w jakim ich odtransportowali i min ich rodziców. Może nie było to specjalnie miłe ale ich wyraz twarzy rodziców Ino albo też Shikamaru był naprawdę zabawny, i te ich miny gdy orientowali się że w ich drzwiach stoi sam Itachi Uchiha. Siedzieli jeszcze trochę w rezydencji Uchiha rozmawiając na przeróżne tematy. Okazało się że starszy z Uchiha jest kompletnym przeciwieństwem Sasuke. Rozmawiali by jeszcze długo ale zrobiło się już bardzo późno dlatego różowo-włosa zabrała głos.

- To ja też będę już znikać. - powiedziała i ruszyła w stronę drzwi, machając mu na pożegnanie.

- Może cię odprowadzić? - zapytał uśmiechając się w swój typowy "serdeczny" sposób.

- Jasne czemu nie. - odpowiedziała.



Dość długo szli ulicami konohy, rozmawiając i podziwiając nocne niebo. Świetnie się ze sobą dogadywali. Itachi był jednym z jej nie licznych przyjaciół którzy potrafili wstrzymywać się od głupiego pajacowania. Zresztą nic w tym dziwnego w końcu był od nich starszy. Gdy dotarli pod drzwi jej domu pożegnali się, tym razem to Itachi pocałował ją w policzek. Dziewczyna szybko weszła do domu aby ukryć swoje rumieńce a Uchiha z uśmiechem na twarzy, ruszył w drogę powrotną do swojej posiadłości.


***************************************************************************
Przepraszam że tak kiepsko i za błędy ale powiem szczerze że pisałam ten rozdział lekko wstawiona.. W każdym razie mam nadzieje że jakoś go przetrawicie. Następny prawdopodobnie w sobotę, jeśli nie jutro. Rozdział 5 będzie pisany z perspektywy Sakury i Itachiego.

Bardzo proszę o komentarze.

Tutaj macie arta w ramach przeprosin za tak słabą notkę.








sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 3

Notka z dedykacją dla Ushio i wszystkich którzy to czytają.
Dziękuję za te przecinki i całą resztę, jesteś kochana. <3



3. PRZYGOTOWANIA

 Widzimy starą, lekko zniszczoną rezydencję, znajdującą się w zapomnianej
i opuszczonej dzielnicy klanu Uchiha. Budynek wielkością przypomina mały
pałac, a jego okna przysłonięte są ciemnymi żaluzjami. Na wielkiej
metalowej bramie widnieją symbole klanu Uchiha. Słyszymy uniesione głosy,
dobiegające z wnętrza rezydencji.


- ŻE CO?! - wydarł się Sasuke.

- Cii nie drzyj się tak, bo obudzisz pół wioski. - mruknął Itachi.

- Nie zgadzam się na żadną imprezę, wybij to sobie z głowy! - warknął
czarnooki.

- Daj spokój Sasuke, myślę, że to dobry pomysł... Przyjdą wszyscy twoi
przyjaciele, będziesz miał okazję ich przeprosić. - uśmiechnął się.

- Poza tym, mógłbyś już przestać zgrywać zimnego drania. Dobra, rozumiem,
zraniłem cię i nigdy całkiem mi nie wybaczysz tego, co ci zrobiłem, i wcale
ci się nie dziwię, ponieważ ja sam nie potrafię sobie wybaczyć, ale
przeszłości się nie cofnie, dlatego proszę cię, postarajmy się, aby było
jak dawniej - mówiąc to, stuknął go w czoło tak, jak to kiedyś miał w
zwyczaju.

Młodszy Uchiha długo milczał, rozmyślając nad tym, czy może całkiem
wybaczyć swojemu bratu to, co zrobił i zacząć wszystko od nowa. Gdy w końcu
zabrał głos wydawał się dużo pogodniejszy, dlatego odpowiedź na to pytanie
nasuwała się sama.

- Chyba masz rację.. To o której ta impreza? - zapytał, przewracając
wzrokiem w bardzo zabawny sposób, na co Itachi parsknął śmiechem.

- No i to jest mój braciszek! Impreza jest o 18, więc ja idę zrobić
zakupy, a ty posprzątaj tu. - zaśmiał się.

- Czemu to ty idziesz na zakupy, a ja mam sprzątać? - zapytał zawiedziony
Sasuke.

- Nie było mnie w wiosce dużo dłużej niż ciebie, chciałbym zobaczyć, co
się zmieniło. - mówiąc to, uśmiechnął się przyjaźnie.

- No dobra niech ci będzie - westchnął młodszy z braci i udał się do
schowka w poszukiwaniu jakichś przyborów do sprzątania, a Itachi wyszedł na
zakupy.



W tym samym czasie z jednego z domów w Konohagakure wybiegła różowowłosa
kunoichi.

- Sakura, gdzie ty tak pędzisz, a śniadanie?! - krzyczała pani Haruno.

- Zjem u Naruto, mamo! Obiecałam, że zrobię mu dzisiaj zakupy, aby miał
czas ogarnąć swoje mieszkanie!- odkrzyknęła i wbiegła w jedną z bocznych
uliczek.

Gdy w końcu dotarła na główną ulicę, gdzie znajdowała się większość
sklepów, zaczęła rozmyślać, co kupić oraz jak powinna się teraz zachowywać
wobec Sasuke. Niby powiedziała Naruto, że są już kwita, ale wciąż miała żal
do Uchihy, że zostawił ją tak po prostu ponad cztery lata temu. Była tak
bardzo zamyślona, że nie zauważyła ciemnowłosego mężczyzny idącego prosto
na nią. Zderzyli się ze sobą, czarnooki upuścił wszystkie zakupy, a
dziewczyna oprzytomniała.



-Gomenasai, zamyśliłam się - powiedziała podnosząc się powoli z ziemi.
Nieznajomy wstał jako pierwszy i podał jej dłoń.

- Wszystko w porządku... Sakura? - zapytał z troską, ale też lekko
zdziwiony.

- My się znamy? - zapytała kunoichi, przyglądając mu się po raz pierwszy
dokładnie. Facet wyglądał na parę lat starszego od niej, miał ładne
kruczoczarne włosy i czarne oczy. Ubrany był w czarną marynarkę, na jego
lewym ramieniu przewiązana była opaska ze znakiem wioski ukrytej w
liściach. Na szyi miał zawiązaną czarną apaszkę, co niewątpliwie dodawało
mu uroku. Dopiero po chwili zorientowała się z kim ma do czynienia.

-  Itachi-san? - zapytała niepewnie

- Hehe, rozumiem, że mnie nie poznałaś - uśmiechnął się serdecznie. **-
Nie dziwię ci się. Do tej pory widywałaś mnie tylko w różnego rodzaju
płaszczach jak np. Akatsuki - zaśmiał się.

- Gomen, Itachi-san, zamyśliłam się i na ciebie wpadłam.. - powiedziała
zawstydzona.

- Nie, to moja wina, miałem tyle zakupów przed sobą, że nie widziałem,
gdzie idę - odpowiedział, zbierając torby z zakupami z ziemi. Różowowłosa
od razu zaczęła mu pomagać, gdy w końcu skończyli zbierać wszystkie torby,
Sakura zauważyła, że wszyscy sklepikarze wpatrują się w nich zimnym
wzrokiem.

- Nie zwracaj uwagi, gapią się tak na mnie od rana.. rozumiem, że mam
swoje na sumieniu, ale czy od razu muszą na mnie patrzeć tym nienawistnym
spojrzeniem..? Ehh, będę się musiał przyzwyczaić - mruknął lekko zdołowany
Itachi.

- Nie przejmuj się - powiedziała. - Ja tam uważam, że jesteś świetny -
mruknęła cicho, sama nie wiedząc czemu go pociesza. Może dlatego że, mimo
iż był bratem Sasuke był bardzo otwartą i miłą osobą, a poza tym był dość
przystojny? Skarciła się w myślach. Nie może tak o nim myśleć, przecież
ledwo co go zna, poza tym jest od niej sporo starszy. Wtedy wpadło jej do
głowy jedno pytanie, które postanowiła mu zadać:

- Itachi-san, ile ty właściwie masz lat? - zapytała niepewnie.*

- Huh, ja? Za parę dni będzie 22. Swoją drogą dajmy spokój  z tym 
"san" w
końcu 5 lat różnicy między nami to nie aż tak dużo - uśmiechnął się
przyjaźnie. A ona go odwzajemniła.

- Gomen, Itachi, ale muszę znikać. Obiecałam Naruto, że pomogę mu ze
śniadaniem. Do zobaczenia na imprezie!- powiedziała różowowłosa i zaczęła
iść w kierunku jednego z licznych sklepów, przed którymi ustawione były
stragany z owocami i warzywami.



Itachi ruszył powoli do domu, przypatrując się budynkom. Większość z nich
była w staromodnym stylu, do tego bardzo poniszczona, przypominały te z
jego dzielnicy, ale zauważył też kilka całkiem nowych, pomalowanych w
wesołe kolory, które jednak świetnie współgrały ze swoim mniej nowoczesnym
i malowniczym otoczeniem. Ulice coraz bardziej się zaludniały, na szczęście
większość wolała wymijać go szerokim łukiem, dlatego nie musiał się
przeciskać przez tłumy. Szedł tak parę minut, gdy wreszcie dotarł do dawnej
dzielnicy klanu Uchiha, wiało w niej pustką. Itachi przypomniał sobie, jak
kiedyś ta dzielnica tętniła życiem, doskonale pamiętał panią Uruchi 
która wraz z mężem prowadziła piekarnię w ich dzielnicy, najdziwniejsze
było to, że nie mógł sobie przypomnieć, aby ją zabijał.. Tak cieszył się,
że od czasu, gdy podróżuje z Naruto, od czasu, gdy odzyskał Sasuke, nie
prześladują go już wspomnienia z tamtej nocy. Ale uważał, że to bardzo
dziwne, że nie może sobie przypomnieć wszystkich swoich ofiar. Ba, nie
potrafił nawet wytłumaczyć jakim cudem on sam w pojedynkę zdołał tak po
prostu zgładzić cały swój klan. Czuł się tak, jakby ktoś po prostu wymazał
z jego głowy połowę wspomnień z tamtej nocy.  Był tak bardzo pogrążony w
swoich myślach, że dopiero po chwili zorientował się, że jest już pod ich
domem. Wielka, pomalowana na biało rezydencja znajdowała się tuż za
metalową bramą, przed którą właśnie się znajdował , delikatnie odepchnął
jej jedno skrzydło, które zaskrzypiało cicho i wszedł na teren posesji.
Kierował się prosto w stronę wielkich dębowych drzwi, przystanął tuż pod
nimi i obejrzał się za siebie, oceniając stan ogrodu. Był cały zarośnięty,
wszędzie same chwasty. Postanowił, że jutro z samego rana spróbuje
doprowadzić ogród do jego dawnej świetności i wszedł do domu.
(Więcej informacji o Uruchi Uchiha.)





W tym samym czasie po domu młodego Uzumakiego krzątało się kilkanaście
klonów. Każdy z nich miał swoje własne zadanie. Jeden wycierał kurze, inny
mył naczynia, jeszcze inny okna. W tym czasie prawdziwy Naruto próbował
doprowadzić do porządku swoją garderobę, trudno było mu uwierzyć w to, że
kiedyś chodził tylko i wyłącznie w pomarańczowym dresie. Przecież taki
pomarańcz strasznie rzuca się w oczy, czym zmniejszał swoje szanse na dobre
ukrycie podczas misji.. Chociaż, gdy zastanowił się nad tym głębiej,
doszedł do wniosku, że kiedyś i tak nie robiłoby mu to różnicy, gdyż nigdy
nie starał się siedzieć w ukryciu, tylko zawsze, jak ten skończony idiota,
stawał na przeciw swojego oponenta i proponował mu walkę.

-Kuso.. ale ja byłem tępy - mruknął sam do siebie i zabrał się za dalsze
porządkowanie szafy, wszystkie pomarańczowe dresy schował do dolnej
szuflady, a na górne półki wypakował z torby swoje czarne podkoszulki.
Potem wyjął z niej dwie bluzy - jedną czarną, drugą białą i powiesił je na
wieszakach, po czym zamknął szafę z postanowieniem kupna kilku nowych
rzeczy. W końcu nie ma nawet w czym iść na imprezę do braci Uchiha.
Zaburczało mu w brzuchu, spojrzał na zegarek stojący na szafce nocnej, było
już po 9.

Gdzie ta Sakura, czyżby zapomniała o swojej obietnicy? Wcale nie chciał
jej wykorzystywać, sama mu to zaproponowała, a teraz się spóźnia, rozmyślał
niebieskooki, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Odwołał wszystkie klony, które
skończyły już sprzątanie i poszedł otworzyć. Gdy otworzył drzwi, jego oczom
ukazała się Sakura z mnóstwem zakupów.



-Gomen za spóźnieni,e Naruto, ale nie uwierzysz, kogo spotkałam - zaczęła
się tłumaczyć różowowłosa. Lecz nim zdążyła powiedzieć coś więcej Naruto
przytknął jej palec do ust, po czym zabrał od niej torby i wpuścił ją do
środka.

- Nie musisz się tłumaczyć, Sakura-chan, przecież nie miałaś obowiązku
przychodzenia do mnie i robienia mi śniadania. - powiedział Uzumaki,
uśmiechając się szeroko.

- Wiem, ale chciałam tego, poza tym, gdy cię nie było dużo myślałam i
doszłam do wniosku, że musi ci być ciężko bez rodziców.. - ostatnie słowa
wypowiedziała niemal szeptem.

- Przecież ja nie jestem sam, mam ciebie, Irukę-sensei i
Kakashiego-sensei, i babunię Tsunade, i Jirayę-sensei oraz mnóstwo
przyjaciół, a nawet Sasuke - zakończył, śmiejąc się. Różowowłosa
uśmiechnęła się, słysząc te słowa. Wtedy też wpadło jej do głowy pewne
pytanie, zadała je nim zdążyła ugryźć się w język.

- Naruto, a ty w ogóle wiesz kim byli twoi rodzice? - spytała.

- Tak, wiem, ale to historia na inny dzień - odparł tajemniczo. Po chwili
oboje zaczęli rozpakowywać torby z zakupami. Uzumaki nigdy w życiu nie
miał, aż tak pełnej lodówki, gdy w końcu rozpakowali wszystko Sakura
próbowała odesłać go do pokoju, aby nie przeszkadzał jej w przygotowywaniu
śniadania, lecz jej próby spełzły na niczym, gdyż niebieskookiemu jakimś
cudem udało się uniknąć jej ostatecznego argumentu, czyli prawego
sierpowego. Ostatecznie oboje zabrali się za przygotowanie śniadania,
postawili na coś zwykłego, a mianowicie jajecznicę. Gdy wszystko było już
gotowe, zasiedli do stołu i zabrali się za jedzenie, rozmawiając w
międzyczasie o wielu różnych sprawach i śmiejąc się, co chwilę. Na koniec,
Naruto pozmywał i odprowadził Sakurę do Ino, gdyż dziewczyny postanowiły
udać się na zakupy. Gdy miał już wracać do domu, przypomniał sobie, że sam
nie ma, w co się ubrać i musi kupić sobie parę rzeczy. Wyjął z kieszeni
swój stary portfel w kształcie żaby i przeliczył pieniądze, nie było tego
dużo, ale powinno wystarczyć. Ruszył w stronę głównej ulicy handlowej
Konohy w celu znalezienia dość taniego sklepu z ubraniami. Gdy w końcu
dotarł na miejsce i natrafił na odpowiedni sklep, zabrał się za wybieranie
ciuchów.

Postawił na parę białych koszulek, dwie pary nowych jeansów oraz dwie
bluzy: jedna była cała czarna z białymi wirami na ramionach, druga
natomiast - biała z czarnymi wykończeniami i znakiem Konohy na piersi. Już
miał się kierować do kasy, gdy zobaczył na jednym z wieszaków czarną
satynową koszulę, od razu mu się spodobała, więc poszedł ją przymierzyć.
Pasowała idealnie, dodał ją do swoich zakupów, po czym skierował się do
kasy, gdzie za wszystko zapłacił. Wychodząc ze sklepu, był lekko podłamany
stanem swojego portfela, ale zadowolony z rzeczy, które udało mu się kupić.
Ruszył w stronę domu w celu zostawienia w nim swoich nowych nabytków i
udania się do Ichiraku na ramen.



Rezydencja klanu Uchiha, południe, z wnętrza budynku słyszymy dźwięk
tłuczonego szkła.



-Kuso! Zbiło się! - warknął Sasuke, zbierając szkło z podłogi.

- Nie przejmuj się, to tylko szklanka - zaśmiał się Itachi.

- Tyle, że to już druga dzisiaj.. Jak tak dalej pójdzie, to nie będziemy
mieli, w czym podawać napoi - stwierdził młodszy z braci.

- Nie dramatyzuj, trochę więcej pozytywnego myślenia, w końcu kiedy
ostatnio myłeś naczynia? Jak by nie patrzeć, obaj przez ponad cztery lata
jadaliśmy tylko w knajpach lub ktoś dla nas gotował - stwierdził rozbawiony
Itachi, wychodząc z kuchni do salonu.

Był pomalowany w dość ciemne kolory, jego wystrój kojarzył się z drogimi
hotelami w Kraju Ognia. Przesunął wielki stół z pod ściany na środek
pokoju, po czym zaczął stawiać na nim wszystko, co kupił; głównie chipsy,
napoje i różnego rodzaju małe przekąski. Gdy skończył, wrócił do kuchni,
gdzie czekał już na niego podgrzany przez Sasuke ramen.Żaden z nich nie
potrafił gotować, dlatego kupił im parę gotowych dań oraz książkę
kucharską. W końcu nie mogą całe życie jechać na daniach z torebki. Usiedli
na przeciwko siebie, przy małym kuchennym stoliku i zaczęli jeść. Żaden z
nich nic nie mówił, ale z ich wyrazów twarzy śmiało można było
wywnioskować, że są szczęśliwi z tego, że wrócili do domu i mają siebie
nawzajem. Po obiedzie zabrali się jeszcze za posprzątanie strychu, dzięki
czemu znaleźli sporo pamiątek rodzinnych, długo siedzieli oglądając
zdjęcia, by ostatecznie porozstawiać je w każdym możliwym miejscu w domu.
Dochodziła godzina 18. Obaj bracia udali się do swoich pokoi w celu
przebrania się w ciuchy odpowiednie na tego typu spotkanie. Po chwili
usłyszeli dzwonek do drzwi...

**************************************************************************

Gome za nudną notke ale nie miałam czasu ani chęci na pisanie. W każdym razie bardzo się starałam. Notka nie zachwyca jakością ani długością ale na pocieszenie we wtorek lub środę będzie notka z imprezy. Obiecuje że będzie ciekawsza i dłuższa niż dotychczasowe. Za wszelkie błędy przepraszam.